Polska jak i inne państwa członkowskie UE mają najprawdopodobniej czas do 15 maja 2021 roku, by „ten ląd nabrał stabilnych i jasnych form oraz kształtów". Ale może tak do rzeczy redaktorze? O co chodzi? Rada Unii Europejskiej przyjęła 7 października 2019 roku nową unijną dyrektywę o ochronie osób, które zgłaszają przypadki łamania przepisów prawa Unii. Jest to pierwszy kompleksowy akt prawny w zakresie ochrony sygnalistów, czyli ludzi, którzy ujawniają nielegalne lub szkodliwe praktyki lub naruszenia prawa w miejscu ich pracy, czy służby. To mają być ludzie, ktorzy lepiej widzą, no i mają wewnętrzną odwagę. Generalnie chodzi o to, by skutecznie zabezpieczyć ich przed zemstą i odwetem, np. ludzi z kierownictwa firmy, czy urzędu, ale też i kolegów z pracy. Dyrektywa kreuje zasadę, że ochrona obejmie zarówno pracowników, urzędników, samozatrudnionych, jak i wolontariuszy, którzy podczas wypełniania swoich obowiązków dopatrzyli się naruszeń prawa, czy nawet przestępstw i zgłosili je do odpowiednich władz. Wszystko to ma służyć wzrostowi tranparentności i umocnieniu uczciwości w miejscu pracy. Jak uda się przystosować krajowe ustawodawstwo do oczekiwań dyrektywy unijnej, to może będzie szansa w konsekwencji na zmniejszenie czy ograniczenie liczby „tajnych i jawnych służb", których celem jest walka z korupcją, łapownictwem i gospodarczą przestępczością.

Dobrze, że jest jeszcze sporo czasu na dyskusje i konsultacje różnych środowisk, co do zakresu czekających nas zmian, zwłaszcza w prawie pracy. Więcej szczegółów w tekście Radosława Nożykowskiego i Justyny Wigier „Unijna rewolucja w zakresie ochrony sygnalistów".

Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".