Przyczyną nie jest to, że wiropłaty jesienią odlatują do ciepłych krajów. Problem nie dotyczy w ogóle latania, lotnictwa itd. My po prostu nie umiemy kupować. Procedury zamówień publicznych kuleją. Nawet wówczas, gdy trzeba udrożnić przydrożny rów melioracyjny. To czego się możemy spodziewać, gdy trzeba wydać miliardy, i to na obronność państwa?
Jeśli nie wiemy, jak coś zrobić dobrze, należy podpatrzyć, jak to robią inni, bardziej doświadczeni. Weźmy Stany Zjednoczone. Stawiane są one w Polsce za wzór do naśladowania oraz źródło najlepszych pomysłów. Zobaczmy więc, jak to się robi w Ameryce.
Amerykanie znani są z nieustannego podkreślania własnych przewag technologicznych i gospodarczych. „Powstali z kolan" dawno temu. Budując swoją potęgę militarną, okazują się superpragmatyczni. Starają się kupić zawsze najlepszy sprzęt, wybierając między ofertami zarówno krajowymi, jak i zagranicznymi. W tym drugim przypadku skrupulatnie dbają, by taki zakup przyniósł im jak największe korzyści gospodarcze.
Siły Lotnicze USA szukały niedawno maszyny do wykonywania zadań ochrony baz interkontynentalnych pocisków balistycznych oraz transportu rządowego i sił bezpieczeństwa. Wybrano śmigłowiec... AW139 włoskiej Grupy Leonardo!
Włoski koncern wystartował w przetargu w konsorcjum z amerykańskim Boeingiem. Włosi mają ponadto w USA swoje zakłady produkcyjne. Złożyli także odpowiednie zapewnienia, że amerykański przemysł skorzysta na tym zakupie. Mimo to decyzja ta daje wiele do myślenia. Amerykanie mają przecież swojego potentata w produkcji śmigłowców – koncern Lockheed Martin Corporation.