Rzeczywiście, taki wniosek można z nich wysnuć. Lepiej byłoby jednak ująć go słowami: „Za chwilę Portugalia będzie od nas biedniejsza". Niby to samo, ale nie brzmi już tak hurraoptymistycznie. Optymizm jest dziś bowiem wysoce niewskazany.
Prognozy MFW należy bowiem czytać tak, jak się czyta polisy ubezpieczeniowe. Czyli dokładnie. To, co jest napisane na początku i dużymi literami, jest często mniej ważne od tego, co zawierają akapity wydrukowane małą czcionką na ostatniej stronie. Fundusz rzeczywiście podniósł przewidywania tegorocznego wzrostu PKB dla Polski z 4,1 proc. do 4,4 proc. Pod względem PKB na głowę mieszkańca Portugalia lada moment znajdzie się za Polską.
Chętnym do otwierania szampanów powinna jednak zadrżeć ręka. MFW w prognozach na następne lata przewiduje systematyczny spadek polskiego udziału w światowej gospodarce, a także tempa wzrostu. Nie chodzi tylko o globalne spowolnienie, które eksperci Funduszu widzą już za rogiem. Po prostu inni będą się rozwijać szybciej.
Dlaczego? Wróćmy do porównania z „polisą ubezpieczeniową". W tym miejscu zaczyna się bowiem ten pomijany często przez czytających akapit pisany drobnym drukiem. MFW w prognozie punktuje słabości Polski: „niekorzystną demografię i strukturalne wąskie gardła". Wstyd to czytać. Bo co można powiedzieć, gdy państwo, borykając się z potężnym brakiem rąk do pracy, z premedytacją obniża wiek emerytalny? Nie prowadzi aktywnej polityki imigracyjnej? To nie są gromy, które spadły nagle z nieba. To wynik działań polityków i administracji. W wyścigu o wzrost gospodarczy sami sobie strzelamy w kolano.
A może nawet w oba? Można mieć takie wrażenie, gdy czyta się rekomendacje zakończonego niedawno szczytu grupy B20 w Argentynie. Obecna na nim reprezentacja światowego biznesu przygotowała zalecenia na szczyt G20. Są jasne i wyraźne: idzie poważne globalne spowolnienie, należy wspierać małe i średnie przedsiębiorstwa. To one dają ponad 60 proc. miejsc pracy i ponad połowę PKB. Wspierać przede wszystkim przez proste i jednoznaczne otoczenie prawne. Spójnością przepisów i eliminacją zbędnych obciążeń. Upowszechniając cyfryzację, tak aby skromne zasoby małych firm nie były marnowane na bezproduktywną obsługę administracji.