Rząd zwleka z ogłoszeniem szczegółów jednolitego podatku - jakie mogą być skutki

Rząd zwleka z ogłoszeniem szczegółów zmian w podatkach. Mogą one zniszczyć polski model przedsiebiorczości.

Aktualizacja: 12.10.2016 11:22 Publikacja: 12.10.2016 07:45

Rząd zwleka z ogłoszeniem szczegółów jednolitego podatku - jakie mogą być skutki

Foto: 123RF

Rząd w sprawie reformy podatkowej stanął do wielkiego wyścigu z czasem. Dziś o nowym podatku, który ma łączyć w sobie dzisiejszy PIT, składki na ZUS i zdrowotne, wciąż wiemy niewiele. Wprawdzie co chwila minister Henryk Kowalczyk uchyla rąbka tajemnicy, ale są to informacje cząstkowe, niekompletne, a czasem sprzeczne ze sobą. Wygląda na to, że koncepcja nowej daniny jeszcze się na dobre w rządzie nie wykluła. Potwierdza to fakt, że dopiero teraz zamawiane są u ekonomistów stosowne analizy.

A przecież wystarczyłaby dobrze przygotowana prezentacja przedstawiająca cel zmian (pomoc najuboższym?) i wyraźne stwierdzająca: naszym wzorem jest model francuski. Bo nad Sekwaną rzeczywiście istnieje jednolity podatek, którego stawki rosną wraz z dochodem liczonym na członka rodziny.

Nowa ustawa na pewno rodzić będzie wiele pytań i wątpliwości. Czeka nas wielka i długa debata społeczna i polityczna. Przede wszystkim należy zapytać czy nadmierne obciążenia podatkowe nie zduszą polskiego modelu przedsiębiorczości, który w znacznej mierze opiera się na jednoosobowych firmach. Zbyt radykalna rewolucja fiskalna może doprowadzić do lawinowej rezygnacji z tej formy aktywności gospodarczej.

Takiej rewolucji nie można wdrażać spontanicznie. Obok publicznej dysputy trzeba przeprowadzić działania organizacyjne, szkoleniowe i techniczne. Zatrudnić specjalistów od finansów, analityków, przebudować systemy informatyczne w ZUS i skarbówce, opracować nowe druki i elektroniczne aplikacje do rozliczeń, przeszkolić rzeszę urzędników…

Wprawdzie przyjęło się, że zmiany w podatkach osobistych należy uchwalać do końca listopada poprzedniego roku, jednak w przypadku tak potężnej rewolucji zwykła przyzwoitość wymaga, by znać jej scenariusz co najmniej rok wcześniej. Jeśli zatem rząd chce wprowadzić nową daninę z początkiem 2018 roku, to za dwa–trzy miesiące powinien powstać projekt ustawy. Nic nie wskazuje, by rząd był na to gotowy. Wygląda na to, że zwycięża podejście na chybcika, z nieśmiertelnym polskim „jakoś to będzie”.

To zresztą niejedyny wyścig z czasem, do którego staje Ministerstwo Finansów. Już 30 listopada zniknie przepis o kwocie wolnej od PIT. To efekt wyroku TK, który nakazał ją waloryzować. Wprawdzie we wtorek wiceminister finansów Leszek Skiba zapowiedział uzupełnienie tej luki, ale według niego kwota wolna pozostanie na tym samym poziomie. Czyli uchylony przez TK przepis będzie zastąpiony bardzo podobnym. Ale czy Trybunał uzna, że jego wyrok został w ten sposób wykonany – to się dopiero okaże.

Rząd w sprawie reformy podatkowej stanął do wielkiego wyścigu z czasem. Dziś o nowym podatku, który ma łączyć w sobie dzisiejszy PIT, składki na ZUS i zdrowotne, wciąż wiemy niewiele. Wprawdzie co chwila minister Henryk Kowalczyk uchyla rąbka tajemnicy, ale są to informacje cząstkowe, niekompletne, a czasem sprzeczne ze sobą. Wygląda na to, że koncepcja nowej daniny jeszcze się na dobre w rządzie nie wykluła. Potwierdza to fakt, że dopiero teraz zamawiane są u ekonomistów stosowne analizy.

Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?