W krajach światowej czołówki technologicznej o innowacyjności decyduje globalny strumień innowacji najnowszej generacji. A ten zależy od wielkości światowego sektora badań i rozwoju (R&D) i tylko w niewielkim stopniu od inwestycji w narodowych gospodarkach. W rezultacie tempo wzrostu PKB w przeliczeniu na mieszkańca różni się nieznacznie między takimi krajami. Przez ostatnie dwa wieki tempo to było też dość stabilne, na poziomie 1-1,5 proc. rocznie.
Zatrudnienie w krajach technologicznej czołówki to dzisiaj około 15 proc. zatrudnienia globalnego. Pozostałe 85 proc. światowej populacji i zatrudnienia przypada na w kraje mniej rozwinięte, przeważnie tzw. kraje doganiające, z tempem wzrostu PKB na mieszkańca w obszernym przedziale od 1 do 10 proc. rocznie.
Stopa innowacji w krajach doganiających zależy głównie od zdolności do transferu i absorpcji zasobu innowacji nagromadzonych przez dziesięciolecia w krajach czołówki. Absorpcja odbywa się zwykle przez inwestycje w kapitał trwały, więc strumień innowacji zależy silnie od inwestycji w środki trwałe, także od kwalifikacji pracowników i jakości instytucji, a wszystkie te czynniki zależą od polityki gospodarczej. W takich okolicznościach stopa innowacyjności w krajach doganiających może być i często jest nawet znacznie wyższa niż w krajach technologicznej czołówki.
Polska jako kraj doganiający
Według danych MFW w roku 1989 poziom PKB na mieszkańca Polski, mierzony parytetem siły nabywczej (PPP), wynosił 30,1 proc. poziomu PKB per capita w Stanach Zjednoczonych, podczas gdy w Niemczech (wtedy jeszcze bez NRD) – 84,2 proc. Na początku transformacji Polska była krajem dużo mniej rozwiniętym gospodarczo niż USA i kraje Europy Zachodniej.