Stanisław Gomułka: Krajowe oszczędności napędzają PKB

Dlaczego wzrost gospodarczy w ostatnich 25 latach był w Polsce dużo szybszy niż w wysoko rozwiniętych krajach, ale dużo wolniejszy niż w Chinach czy Korei?

Aktualizacja: 01.10.2017 20:40 Publikacja: 01.10.2017 18:58

Foto: Archiwum

W krajach światowej czołówki technologicznej o innowacyjności decyduje globalny strumień innowacji najnowszej generacji. A ten zależy od wielkości światowego sektora badań i rozwoju (R&D) i tylko w niewielkim stopniu od inwestycji w narodowych gospodarkach. W rezultacie tempo wzrostu PKB w przeliczeniu na mieszkańca różni się nieznacznie między takimi krajami. Przez ostatnie dwa wieki tempo to było też dość stabilne, na poziomie 1-1,5 proc. rocznie.

Zatrudnienie w krajach technologicznej czołówki to dzisiaj około 15 proc. zatrudnienia globalnego. Pozostałe 85 proc. światowej populacji i zatrudnienia przypada na w kraje mniej rozwinięte, przeważnie tzw. kraje doganiające, z tempem wzrostu PKB na mieszkańca w obszernym przedziale od 1 do 10 proc. rocznie.

Stopa innowacji w krajach doganiających zależy głównie od zdolności do transferu i absorpcji zasobu innowacji nagromadzonych przez dziesięciolecia w krajach czołówki. Absorpcja odbywa się zwykle przez inwestycje w kapitał trwały, więc strumień innowacji zależy silnie od inwestycji w środki trwałe, także od kwalifikacji pracowników i jakości instytucji, a wszystkie te czynniki zależą od polityki gospodarczej. W takich okolicznościach stopa innowacyjności w krajach doganiających może być i często jest nawet znacznie wyższa niż w krajach technologicznej czołówki.

Polska jako kraj doganiający

Według danych MFW w roku 1989 poziom PKB na mieszkańca Polski, mierzony parytetem siły nabywczej (PPP), wynosił 30,1 proc. poziomu PKB per capita w Stanach Zjednoczonych, podczas gdy w Niemczech (wtedy jeszcze bez NRD) – 84,2 proc. Na początku transformacji Polska była krajem dużo mniej rozwiniętym gospodarczo niż USA i kraje Europy Zachodniej.

Zmiana systemu gospodarczego, głównie w latach 1990–1993 oraz reorientacja powiązań gospodarczych i technologicznych zmniejszyły bariery ograniczające dopływ do Polski nowszych generacji innowacji technologicznych. Staliśmy się krajem doganiającym.

O dużym sukcesie w tym doganianiu po 1989 r. świadczy to, że według danych Banku Światowego w 2016 r. PKB (mierzony PPP) na mieszkańca wzrósł u nas do 48,4 proc. poziomu z USA oraz 57,1 proc. – Niemiec (łącznie z byłym NRD). Ten sukces jest bezpośrednim efektem transformacji ustrojowej, zapoczątkowanej po części jeszcze przed 1989 r., ale dokonanej głównie w latach 1990–1993.

Inwestycje są sumą inwestycji krajowych oraz zagranicznych inwestycji bezpośrednich (BIZ). Podawane w statystyce BIZ obejmują także coś, co nie jest inwestycją z punktu widzenia rachunków narodowych, a mianowicie wydatki na zakup istniejących podmiotów. Te wydatki dla uproszczenia pomijam, bo w Polsce stanowiły one niewielką część BIZ. To pominięcie zawyża nieco znaczenie BIZ.

Z drugiej strony oszczędności zagraniczne, o których piszę poniżej, to nie tylko BIZ i środki UE, ale także roczne saldo (publicznego i prywatnego) zadłużenia zagranicznego. Uwzględnienie tego salda podwyższyłoby wielkości oszczędności zagranicznych.

Cztery strumienie oszczędności

Inwestycje zagraniczne bezpośrednie są finansowane oszczędnościami zewnętrznymi, zwykle środkami przedsiębiorstw matek. Natomiast inwestycje krajowe były w Polsce głównie, do czasu wejścia Polski do UE w roku 2004 niemal w całości finansowane środkami krajowymi, czyli oszczędnościami krajowymi.

Po wejściu Polski do UE, przez około 20 lat inwestycje krajowe są i będą finansowane w około 10 proc. przez nadwyżkę środków przekazywanych Polsce nad jej składką do budżetu UE.

Na oszczędności krajowe składają się przedsiębiorstwa, gospodarstwa domowe oraz sektor rządowy i samorządowy. W sumie mamy zatem cztery dopływy do strumienia całkowitych oszczędności, jeden zagraniczny w postaci BIZ i trzy krajowe (w latach 2004–2024 także drugi strumień zagraniczny w postaci środków publicznych UE).

W krajach doganiających jest duże zróżnicowanie czynników wpływających na wielkość każdego z tych dopływów. W efekcie mamy też duże zróżnicowanie relacji oszczędności do PKB, więc automatycznie także duże zróżnicowanie relacji inwestycji do PKB. To z kolei przekłada się na odpowiednio duże zróżnicowanie tempa wzrostu PKB, także tempa wzrostu PKB na mieszkańca.

W Polsce w latach 1990–2016 relacja całkowitych oszczędności (i inwestycji) do PKB wahała się w przedziale 15–25 proc., czyli wokół około 20 proc. Średnie tempo wzrostu PKB, także PKB na mieszkańca, w latach 1992–2015 wynosiło 4,1 proc. rocznie.

W ostatnich 30–40 latach było na świecie jednak kilka krajów z wyższym, a nawet dużo wyższym niż w Polsce poziomem oszczędności i inwestycji w relacji do PKB. W rezultacie dużo wyższym tempem wzrostu PKB i na ogół także wyższym tempem wzrostu PKB na mieszkańca. Dane dotyczące stopy oszczędności i tempa wzrostu trzech takich krajów podaję w tabeli (obok).

Korea w latach 2001–2015 była już krajem stosunkowo wysoko rozwiniętym. Nic dziwnego więc, światowy kryzys lat 2009–2011 spowodował tam zmniejszenie tempa wzrostu.

Miarą innowacyjności w każdej gospodarce jest tempo wzrostu PKB na mieszkańca, a dokładniej na pracownika – a jeszcze dokładniej – na roboczogodzinę. Liczba godzin pracy w tych trzech krajach rosła – zakładam – przeciętnie o około 3 proc. rocznie w latach 1981–2000 oraz 1 proc. w latach 2001–2015.

Przy tym założeniu przeciętne tempo wzrostu PKB na roboczogodzinę wynosiło w Chinach około 7 proc., w Indiach – około 4 proc., a w Korei – około 6 proc. w latach 1981–2000 i 3 proc. w 2001–2015.

Azjatycki model gospodarczy

W wymienionych wyżej trzech krajach bardzo wysokie oszczędności krajowe były i są nadal podstawowym źródłem finansowania inwestycji. Rola BIZ była tam w ostatnich 20 latach stosunkowo umiarkowana a wręcz niewielka – średnio około 1 proc. PKB rocznie w Korei i Indiach oraz około 3 proc. w Chinach. Bardzo wysokie oszczędności krajowe i stosunkowo niskie BIZ to azjatycki model polityki gospodarczej.

W Europie jest jeden kraj – Irlandia – w którym BIZ były przez ostatnie 20 lat i są nadal wyjątkowo duże w skali światowej. To średnio około 15 proc. PKB rocznie, a w latach 2013–2015 40 proc.

W rezultacie od 1994 r. ten kraj cieszył się wyjątkowo wysokim tempem wzrostu PKB. W 13 latach przedkryzysowych (1994–2006) tempo to wynosiło średnio 7,5 proc. Czyli było dużo wyższe niż tempo wzrostu UE, wyższe także niż tempo wzrostu w Polsce.

Ostry kryzys bankowy w latach 2008–2009 skutkował recesją, ale pomimo to średnie tempo wzrostu PKB Irlandii w latach 2007–2016 wynosiło 3,7 proc., wobec 3,5 proc. w Polsce.

Irlandzka strategia polityki gospodarczej jest trudna do skopiowania w innych krajach, ale pokazuje znaczenie inwestycji zagranicznych jako czynnika rozwoju gospodarczego. Warto przy tym zauważyć, że Irlandia jest małym krajem, ale z ogromną diasporą w USA i Wielkiej Brytanii. I głównie z tych dwóch krajów pochodzą inwestorzy na Zielonej Wyspie. Ich napływowi bardzo sprzyja używanie tego samego języka oraz podobny system prawny.

Prof. Stanisław Gomułka jest głównym ekonomistą BCC i członkiem korespondentem PAN

Artykuł jest drugą częścią opracowania zatytułowanego Wzrost gospodarczy Polski w perspektywie światowej i długofalowej do roku 2015, ostatnie dwa lata, prognozy. Pierwsza część ukazała się w „Rzeczpospolitej" 15 września.

W krajach światowej czołówki technologicznej o innowacyjności decyduje globalny strumień innowacji najnowszej generacji. A ten zależy od wielkości światowego sektora badań i rozwoju (R&D) i tylko w niewielkim stopniu od inwestycji w narodowych gospodarkach. W rezultacie tempo wzrostu PKB w przeliczeniu na mieszkańca różni się nieznacznie między takimi krajami. Przez ostatnie dwa wieki tempo to było też dość stabilne, na poziomie 1-1,5 proc. rocznie.

Zatrudnienie w krajach technologicznej czołówki to dzisiaj około 15 proc. zatrudnienia globalnego. Pozostałe 85 proc. światowej populacji i zatrudnienia przypada na w kraje mniej rozwinięte, przeważnie tzw. kraje doganiające, z tempem wzrostu PKB na mieszkańca w obszernym przedziale od 1 do 10 proc. rocznie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację