Michał Sobański: Nigdy nie skupowałem roszczeń do gruntów warszawskich

Michał Sobański, specjalizuje się w sprawach reprywatyzacyjnych

Aktualizacja: 05.09.2016 09:18 Publikacja: 05.09.2016 08:21

Michał Sobański, specjalizuje się w sprawach reprywatyzacyjnych

Michał Sobański, specjalizuje się w sprawach reprywatyzacyjnych

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Ile Pana kancelaria prowadził spraw reprywatyzacyjnych?

Michał Sobański: W sumie około 100 tego typu spraw.

Skupuje pan roszczenia, czy przychodzą do pana dawni właściciele i ich spadkobiercy?

Z uwagi na moje koligacje rodzinne reprezentuję osoby, które dobrze znam, czyli dalszych lub bliższych krewnych. Wiele z tych roszczeń dotyczy pałaców warszawskich. Prowadzę sprawę dwóch pałaców przy ul. Foksal, jeden z nich w przeszłości należał do rodziny Zamoyskich, a w drugim mieści się dziś Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Dla rodziny Potockich prowadziłem sprawę pałacu na ul. Miodowej 6, w którym mieścił się Urząd Miasta. Reprezentuję również spadkobierców dawnych właścicieli posiadających roszczenia do pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, w którym znajduje się siedziba Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Nigdy nie skupowałem roszczeń reprywatyzacyjnych do gruntów warszawskich od osób obcych. Zdarzało mi się przejąć roszczenia w ramach rozliczeń rodzinnych. Nigdy też nie reprezentowałem osoby, która nabyła je od dekretowca lub jego spadkobierców. Chcę jednak powiedzieć, iż nie uważam nabywania roszczeń za czynność naganną, gdyż odbywa się w granicach obowiązującego prawa oraz wykładni Sądu Najwyższego.

Ile średnio trwa taki spór?

Minimum pięć lat. Mam kilka spraw, które nie rozstrzygnięte są od ponad 20 lat. Np. w wypadku biblioteki Krasińskich przy ul. Okólnik 9a.

Wszystkie postępowania reprywatyzacyjne nabrały tempa dopiero po roku 90 za prezydentury Marcina Święcickiego. Później było różnie. Aż przyszła prezydent Gronkiewicz-Waltz. Wykształciło się też orzecznictwo sądowe i zaczęły się zwroty nieruchomości oraz wypłata odszkodowań.

Przed Hanną Gronkiewicz-Waltz teraz ciężkie dni. Z każdej strony jest atakowana. Słusznie?

Z punktu widzenia prawnika to nagonka. To nie jest tak, że nikt nic wcześniej nie robił. Że nie było zwrotów nieruchomości, nie było wypłat odszkodowań. Były. Prawda jest taka, że to sądy zmuszały Urząd Miasta do oddawania nieruchomości. Często też magistrat blokował zwroty. Te postępowania to naprawdę droga przez mękę. Wiem, co mówię, bo prowadzę niejedną sprawę.

Dzisiaj wrzawa wokół reprywatyzacji warszawskiej w zasadzie toczy się wokół jednej działki, Chmielnej 70 oraz mecenasa Nowaczyka, bo jest adwokatem i kupił roszczenia.

O co więc chodzi?

Cały ten atak ma jedno uzasadnienie – polityczne. I to jest clou – starcie dwóch partii. Uderza to jednak nie tylko w panią prezydent, ale i w warszawiaków, ludzi, którzy próbują odzyskać swoje nieruchomości ukradzione na podstawie dekretu Bieruta. Atak ten nie ma jednak żadnego uzasadnienia prawnego. Do tej pory nie widziałem tych dziesiątek działek przejętych przez adwokatów. Nikt tego nie ujawnił. Dlaczego?

Jedyny problem, jaki widzę, to związany z zarządzaniem miastem.

Co ma pan na myśli?

Gdyby pani prezydent od początku nadzorowała sprawy reprywatyzacyjne jak należy, teraz nie wykonywałaby takich panicznych ruchów, które wzbudzają podejrzenia.

Najpierw przeniosła wydział dekretowy do biura prawnego, potem zlikwidowała Biuro Gospodarki Nieruchomościami i zwalnia urzędników. Teraz kieruje 5 tys. spraw do prokuratury bez wskazania przestępstwa.

Dla mnie jest niepojęte, jak prezydent, który jest prawnikiem i profesorem, może deklarować, że nie będzie zwracać nieruchomości, woląc nie wykonywać nakazujących to wyroków i płacić kary z naszych podatków. To karygodne.

A jeżeli prawnik kupuje roszczenia i odzyskuje na swoje nazwisko to jest w porządku?

Prawo pozwala na obrót wierzytelnościami. Obrót roszczeniami to nic nowego. Oczywiście wszystko zależy od tego, za ile dana osoba kupiła roszczenie, jeżeli za 40–50 proc. wartości, to jest inwestycja. Gdy jednak zapłaciła np. tylko 5 proc., wtedy jest to już nielegalne oszustwo. Wtedy też prawnik działa na ogół poza granicami etyki zawodowej.

17 września wchodzi w życie mała nowela reprywatyzacyjna. Spodziewa się pan decyzji odmawiających zwrotów?

Spodziewam się, chociażby w wypadku pałacu, w którym mieści się Ministerstwo Kultury.

Oczekiwałem od polityków uczciwego załatwienia sprawy, czyli ustawy reprywatyzacyjnej z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem ta, która teraz wchodzi w życie, jest gorsza od samego dekretu Bieruta. Nie znalazł się w niej nawet ustęp na temat odszkodowań. Tym bardziej szokuje uznanie jej przez Trybunał Konstytucyjny za zgodną z konstytucją.

—rozmawiała Renata Krupa-Dąbrowska

Rz: Ile Pana kancelaria prowadził spraw reprywatyzacyjnych?

Michał Sobański: W sumie około 100 tego typu spraw.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?