Od 11 sierpnia jest więcej „równości biznesowej " w Polsce. Niby jakiej to równości – można spytać. Ano tej, którą naruszył koronawirus. Do tego dnia na pomoc publiczną zasługiwały tylko te podmioty gospodarcze, które nie zostały poddane rekonwalescencji gospodarczej, czyli jeszcze nie dotknęły ich procedury restrukturyzacyjne, mające ratować ich byt ekonomiczny. Oznaczało to udzielanie pomocy silniejszym i lepiej zorganizowanym firmom, które oczywiście też zostały uderzone przez pandemię, ale nie tak dotkliwie, by powstała groźba ich śmierci industrialnej. Wydawało się to nieco niesprawiedliwe. Mocniejszy i sprawniejszy mógł liczyć na pomoc publiczną państwa, natomiast słabszy – często nie ze swojej winy – był odsunięty od kociołka ze wsparciem. Mógł z trudem tylko liczyć na to, że restrukturyzacyjne działania uratują markę, pracowników i najogólniej mówiąc – spółkową kasę. Teraz to się już zmieniło. Jest więc powód do zadowolenia tych wszystkich przedsiębiorców, którzy są w trakcie restrukturyzacji, bądź planują ją w najbliższej przyszłości. Nowa ustawowa regulacja pozwala im na zaciąganie pożyczek w formie żywej gotówki od podmiotów publicznych na poprawę „zdrowotności finansowej".

Wiadomo przecie, że nic tak nie poprawia biznesowego nastroju i stosunku do branżowego otoczenia jak „świeża gotówka". Dlatego warto już teraz składać wnioski o pomoc publiczną dla restrukturyzowanych, zwłaszcza dlatego, że w ich przyznawaniu istotną rolę odegra kolejność wpływu dokumentów do organu przyznającego pieniądze. Należy się po nie schylić, bo w tym roku beneficjenci będą mogli otrzymać 120 milionów złotych. W każdym kolejnym roku przez 10 lat ma czekać na zainteresowanych także po 120 mln złotych.

Warto zapoznać się z publikacją Bartosza Sierakowskiego „Pomoc publiczna na restrukturyzację stała się prawem". Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu i rachunkowości".

Jerzy Kowalski, redaktor prowadzący