Monika Całkiewicz o nowym procesie karnym: Reforma z wentylem bezpieczeństwa

W najważniejszym początkowym okresie funkcjonowania nowych przepisów może się okazać, że sądy będą angażować się w proces, na wypadek gdyby miał on zmierzać w kierunku odbiegającym od pożądanego – zauważa prawnik Monika Całkiewicz.

Aktualizacja: 05.07.2015 10:52 Publikacja: 05.07.2015 10:15

Foto: 123RF

Wchodząca dziś w życie nowelizacja kodeksu postępowania karnego ma uczynić proces rzeczywistym sporem prowadzonym między stronami przed niezawisłym, a więc niezaangażowanym w merytoryczne prowadzenie procesu, sądem. Strony mają być bardziej aktywne niż dotychczas. Zasadniczym zamiarem ustawodawcy było więc przeniesienie na nie odpowiedzialności za prawidłowy wynik procesu, pozostawiając sądowi obowiązek dbałości o to, by stronom umożliwić realne skorzystanie z możliwości osiągnięcia spodziewanego przez nie efektu w granicach obowiązującego prawa.

Modelowy proces

W skrócie: od 1 lipca 2015 r. przewód sądowy będzie rozpoczynał się od zwięzłego przedstawienia zawsze przez oskarżyciela zarzutów oskarżenia (art. 385 § 1 k.p.k.), w myśl art. 167 § 1 k.p.k. dowody będą przeprowadzane na rozprawie zasadniczo przez strony (po ich formalnym dopuszczeniu przez sąd lub przewodniczącego), osobom przesłuchiwanym pytania zadawać będą najpierw strony i ich przedstawiciele (art. 171 § 2 k.p.k.), przy czym w pierwszej kolejności prawo to realizowała będzie ta strona, która dany dowód przeprowadza (art. 370 § 2 k.p.k. po nowelizacji). Z przewodniczącego składu orzekającego zdjęty zostanie obowiązek baczenia, by zostały wyjaśnione wszystkie istotne okoliczności sprawy (art. 366 § 1 k.p.k.), a w postępowaniu wszczętym z inicjatywy którejś ze stron (czyli w zdecydowanej większości postępowań karnych) zostaną one pozbawione możliwości podnoszenia w apelacji zarzutu niedopuszczenia dowodu z urzędu lub niedostatecznej aktywności sądu w przeprowadzaniu dowodu (art. 447 § 5 k.p.k.).

Z tymi zmianami logicznie koresponduje zmiana brzmienia zasady in dubio pro reo (art. 5 § 2 k.p.k.) – o ile dotychczas na korzyść oskarżonego rozstrzygać należało wątpliwości niedające się usunąć, o tyle obecnie sąd rozstrzygać będzie w tym kierunku, gdy wystąpią wątpliwości, „których nie usunięto w postępowaniu dowodowym", za którego merytoryczny przebieg odpowiadają już tylko strony (poza wynikającą z art. 427 § 5 k.p.k. sytuacją, gdy przeprowadzenie dowodu jest obligatoryjne, bo wówczas sąd musi przeprowadzić go z urzędu).

Praktyka mniej idealna

Tyle jeśli chodzi o teorię. W praktyce bowiem dużo zamieszania może wywołać fakt, że mimo tych wszystkich zasadniczych zmian pozostawiony został w mocy bez zmian art. 2 § 2 k.p.k. Zgodnie z nim podstawę wszelkich ustaleń powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne. Nietrudno dostrzec, że osiągnięcie takiego efektu może okazać się trudne, gdy strony nie będą zachowywać się tak modelowo, jak założył ustawodawca. I w procesie będą działać niekompetentnie, przeprowadzając dowody zbędne albo nieumiejętnie. Nie da się też wykluczyć sytuacji, gdy strony w ogóle nie wykażą spodziewanego zaangażowania procesowego, w efekcie czego niezbędny dowód nie zostanie w procesie zawnioskowany. Gdyby ustawodawca w sposób konsekwentny wprowadził zasadę kontradyktoryjności, wówczas należałoby uznać, że bierność czy nieudolność strony obciąża ją samą. Pozostawiona bez zmian zasada prawdy materialnej rodzi jednak wątpliwość, czy bierność procesowa nie obciąża także sądu, który przecież ustaleń faktycznych w sprawie dokonuje, w efekcie czego pojawia się wątpliwość następcza: czy wydane przez sąd rozstrzygnięcie oparte na ustaleniach nie w pełni prawdzie odpowiadających jest procesowo wadliwe, a więc czy zasługuje na wzruszenie, nawet jeśli sądowi nie można niczego zarzucić w kwestii przestrzegania wszystkich przepisów, które dawały możliwość takiego prowadzenia procesu, by efekt odpowiadał wymogom art. 2 § 2 k.p.k., do czego jednak z „winy" strony nie doszło.

Wątpliwości te potęguje fakt, że ustawodawca mimo przemodelowania procesu w kierunku kontradyktoryjności wprowadził przepisy stanowiące wentyl bezpieczeństwa, zapewne na wypadek, gdyby konkretny proces miał zmierzać w kierunku odbiegającym od pożądanego, to jest zwłaszcza grożącego niezgodnością faktów, które da się na podstawie zebranych in concreto dowodów ustalić, z rzeczywistością. Np. zgodnie z art. 167 § 1 zd. 2 k.p.k. to jednak sąd będzie przeprowadzał dowód zawnioskowany przez stronę, nie tylko w sytuacji jej niestawiennictwa, ale też „w wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi okolicznościami".

Jeszcze dalej idzie art. 167 § 1 zd. 3 k.p.k. Stanowi, iż sąd w ogóle może przeprowadzić dowód z urzędu – także „w wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi okolicznościami". Najwyraźniej więc ustawodawca dostrzegł tu ryzyko nadmiernego rozszerzania tych z założenia wyjątkowych unormowań, skoro sięgnął po klauzulę podwójnie kwalifikującą, mającą wykluczyć takie ryzyko. Każą z nich sformułował w sposób bardzo nieostry, a przez to otwartą na wszelką wykładnię, także tę, podważającą istotę nowych unormowań.

Nie od rzeczy będzie tu bowiem wspomnieć, że tzw. wielka nowelizacja nie jest aktem prawnym powszechnie zaakceptowanym.

Opór materii

Znany jest silny opór środowiska prokuratorskiego, obawiającego się – nie bez pewnej racji – obciążenia go odpowiedzialnością za efekty procesów (w których większość zapewne nadal inicjowanych będzie z oskarżenia publicznego), przy raczej niewielkich zmianach przepisów organizujących im pracę. Nietrudno przewidzieć, że w interesie tego środowiska będzie dążenie do sytuacji, by zmiany w praktyce nie były aż tak daleko idące, a w szczególności by sądy nie poczuły się w pełni zwolnione z dotychczas ciążącego na nich obowiązku wyręczania stron w dochodzeniu do prawdy w sytuacji ich bierności.

Te spodziewane nadzieje mogą spotkać się z cechującym sądy konserwatyzmem postępowania i zrozumiałą skłonnością do podążania już utartymi ścieżkami. Każdy pierwszoinstancyjny sędzia karny funkcjonujący w dotychczasowej procedurze zawsze czuł na sobie obowiązek dążenia do prawdy materialnej. Wiedział, że brak inicjatywy dowodowej stron nie zwalnia go z obowiązku dopuszczenia istotnego dowodu z urzędu, a bierność stron na rozprawie nie zwalnia go z obowiązku zadawania pytań przesłuchiwanej osobie. Teraz w ujęciu modelowym taka sytuacja już nie występuje, ale... pod warunkiem, że art. 167 § 1 zd. 2 i 3 k.p.k. nie będą interpretowane inaczej. Na to mogą się nałożyć ugruntowane poglądy sędziego sądu odwoławczego, jak również Sądu Najwyższego. Przy tak ogólnie sformułowanych unormowaniach teoretycznie wyjątkowych może się więc w praktyce okazać – zwłaszcza w najważniejszym, początkowym okresie funkcjonowania nowych przepisów – że tych „wyjątkowych wypadków uzasadnionych szczególnymi okolicznościami" będzie więcej, niż przewidział ustawodawca. To może sprawić, że wykreowany przezeń model nie będzie aż tak kontradyktoryjny. O wszystkim tak naprawdę rozstrzygnie praktyka (a zwłaszcza wykładnia sądów odwoławczych i Sądu Najwyższego).

Szybkie wyroki

Poza ideą uczynienia procesu w pełni spornym, twórcom reformy niewątpliwie przyświecał także zamiar przyspieszenia postępowania karnego. Jednym ze skutecznych rozwiązań, przy jednoczesnym utrzymaniu zasady legalizmu, jest umożliwienie konsensualnego zakończenia sporu. Dziś możliwości te zostały w znacznej mierze rozszerzone.

Zgodnie z art. 335 § 1 k.p.k., jeżeli podejrzany na etapie postępowania przygotowawczego przyznaje się do winy i składa wyjaśnienia, w świetle których jego wina i okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą wątpliwości, można zaniechać przeprowadzenia dalszych czynności. Prokurator zaś zamiast z aktem oskarżenia może wystąpić do sądu z wnioskiem o wymierzenie oskarżonemu uzgodnionej z nim kar lub środków karnych. Z dobrodziejstwa tego skorzystać można w przypadku zarzucenia czynu będącego występkiem.

Zgodnie z kolei z art. 387 § 1 k.p.k. w każdej sprawie, także jeżeli jej przedmiotem jest zbrodnia, oskarżony może złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze, a jeśli zostanie on przez sąd uwzględniony, postępowania dowodowego nie przeprowadza się. Tak jak dotychczas wniosek taki może zostać złożony tylko do chwili zakończenia pierwszego przesłuchania wszystkich oskarżonych na rozprawie głównej. Zastrzeżenie tego terminu ma właśnie służyć przyspieszeniu postępowania. Obie te instytucje funkcjonowały w kodeksie postępowania karnego, zostały jednak zmodyfikowane.

Najważniejszą zmianą – i jednocześnie zachętą do korzystania z tej formy zakończenia postępowania – jest przewidziana w art. 60a k.k. możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary tylko z tego powodu, że oskarżony chce zakończyć proces szybko i godzi się na wymierzenie uzgodnionej kary. Jeżeli zarzucany mu czyn jest zagrożony karą nieprzekraczającą pięciu lat pozbawienia wolności, dobrodziejstwa mogą być jeszcze dalej idące – sąd może odstąpić od wymierzenia kary i orzec wyłącznie środek karny, przepadek lub środek kompensacyjny. Te same zasady dotyczą nowej instytucji, przewidzianej w art. 338a k.p.k. – wniosku o wydanie wyroku skazującego bez postępowania dowodowego. Oskarżony powinien złożyć go jeszcze przed doręczeniem mu zawiadomienia o terminie rozprawy. Instytucja ta powinna mieć znaczenie w sprawach o zbrodnie, bowiem tylko wówczas oskarżony będzie mógł ubiegać się o nadzwyczajne złagodzenie kary.

Tak szerokie możliwości mogą stanowić istotną zachętę do korzystania z konsensualnego zakończenia postępowania karnego, szczególnie gdy oskarżony będzie świadomy, że materiał dowodowy jest kompletny i obciąża go w sposób jednoznaczny.

Nowością w zakresie konsensualności jest wprowadzony do k.k. art. 59a. Przewiduje on możliwość umorzenia postępowania przed rozpoczęciem przewodu sądowego w pierwszej instancji na wniosek pokrzywdzonego. Warunkami takiego zakończenia sporu są: uprzednia niekaralność sprawcy za przestępstwo umyślne z użyciem przemocy oraz pojednanie się z pokrzywdzonym i naprawienie szkody lub zadośćuczynienie wyrządzonej krzywdzie. Dla wielu oskarżonych rozwiązanie to może być szczególnie korzystne, bowiem uznawani będą oni za osoby niekarane.

Radca prawny obroni

Kolejną bardzo istotną zmianą – mającą zwiększyć dostęp do obrony formalnej – jest nowelizacja art. 82 k.k., przewidująca możliwość wyboru jako obrońcy nie tylko adwokata, ale i radcy prawnego. Praktyka wskazuje, że od dawna radcy prawni mają w sprawach karnych nie mniejsze kompetencje, niż adwokaci. Znane są przypadki, gdy radca prawny doradzał adwokatowi, do którego musiał skierować własnego klienta, jak przygotować linię obrony.

Zwiększenie liczby potencjalnych obrońców wpłynie zapewne na obniżenie wynagrodzenia, co zawsze jest korzystne dla oskarżonych. Co ważne, na etapie postępowania przygotowawczego zgodnie z art. 78 § 1 k.p.k. podejrzany może mieć obrońcę z urzędu tylko wówczas (pomijając oczywiście sytuacje obrony obligatoryjnej), gdy wykaże w sposób należyty, że nie jest w stanie pokryć kosztów obrony bez uszczerbku dla niezbędnego utrzymania siebie i rodziny. Z obroną „na żądanie" mamy do czynienia dopiero na etapie postępowania sądowego (art. 80a § 1 k.p.k.). Przy utrzymaniu inkwizycyjnego trybu postępowania przygotowawczego i wciąż decydującej roli pierwszych czynności przeprowadzonych w sprawie, rozwiązanie to ocenić należy jako niewystarczające. Nie ulega wątpliwości, że obrońca – aby był skuteczny – powinien działać już w momencie postawienia zarzutów podejrzanemu.

Poruszyłam jedynie w sposób hasłowy kilka kluczowych zagadnień, związanych z wejściem w życie nowych przepisów. Nietrudno dostrzec, że z uwagi na samą obszerność nowelizacji oraz jej pod pewnymi względami przełomowy charakter to, jak w praktyce będą funkcjonowały nowe przepisy, okaże się dopiero po pewnym czasie, gdy pierwszych prób ich wykładni dokonają sądy powszechne i Sąd Najwyższy. Truizmem będzie więc konkluzja, że dopiero przyszłość pokaże, czy ustawodawca osiągnął stawiane sobie cele, a jeśli nie – w jaki sposób dokonać korekt umożliwiających ich osiągnięcie.

CV

Monika Całkiewicz – radca prawny, prorektor ds. studiów prawniczych Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie i profesor tej uczelni, specjalistka z zakresu kryminalistyki i postępowania karnego, były prokurator.

Wchodząca dziś w życie nowelizacja kodeksu postępowania karnego ma uczynić proces rzeczywistym sporem prowadzonym między stronami przed niezawisłym, a więc niezaangażowanym w merytoryczne prowadzenie procesu, sądem. Strony mają być bardziej aktywne niż dotychczas. Zasadniczym zamiarem ustawodawcy było więc przeniesienie na nie odpowiedzialności za prawidłowy wynik procesu, pozostawiając sądowi obowiązek dbałości o to, by stronom umożliwić realne skorzystanie z możliwości osiągnięcia spodziewanego przez nie efektu w granicach obowiązującego prawa.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?