Jest pani autorką pytania do Sądu Najwyższego o status nagrań z rozprawy i tzw. transkrypcji. Sąd je ostatnio rozpatrywał. Czy wynikają z tego jakieś wnioski dla sędziów?
Aneta Łazarska: Uchwała Sądu Najwyższego z 23 marca ujawnia liczne wady reformy sposobu protokołowania i wprowadzenia e-protokołu. Potwierdza, że e-protokół nie sprawdza się w praktyce sądowej i jest niefunkcjonalny. Poza tym nie spełnia swojej funkcji zabezpieczenia dowodów i funkcji przypomnienia, tak przecież istotnej w pracy sędziego.
Uchwała zdaje się dotyczy też używanej w codziennej pracy sędziów transkrypcji.
Jest faktem, że sędziowie zamiast poświęcać wiele godzin na odsłuchiwanie nagrań, korzystają z transkrypcji. W ostatnim czasie okazało się zresztą, że problemem jest ich terminowe sporządzanie. Konieczne stało się wielotygodniowe oczekiwanie na transkrypcje, co opóźnia pracę sądów. W świetle uchwały Sądu Najwyższego transkrypcja nie jest dokumentem urzędowym. Sąd nie może się zatem na niej opierać w swoim orzeczeniu. Ta sama zasada dotyczy zawodowych pełnomocników. To oznacza paraliż pracy sądów drugiej instancji, ponieważ sędziowie w większości wykorzystywali transkrypcje. Sędzia w sądzie drugiej instancji ma maksymalnie dzień–dwa na przygotowanie się do sesji składającej się z co najmniej czterech spraw. Nie ma realnych możliwości odsłuchiwania wielogodzinnych nagrań.
Jak to może wpłynąć na sprawność postępowań?