Reklama
Rozwiń
Reklama

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny czyli wagary w obronie nie wiadomo czego - komentuje Tomasz Pietryga

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, do którego próbuje się zaprząc polskich uczniów, przypomina „spontaniczne" pierwszomajowe capstrzyki w PRL w obronie pokoju na świecie.

Aktualizacja: 14.03.2019 07:17 Publikacja: 13.03.2019 18:55

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny czyli wagary w obronie nie wiadomo czego - komentuje Tomasz Pietryga

Foto: Adobe Stock

Piątkowa akcja ma się odbyć w wielu krajach i objąć polskie miasta. Największy strajk połączony z pochodem ma być w Warszawie. Wydarzenie szeroko reklamowane jest na Facebooku; „weźmie udział" w nim ponoć 21 tys. osób. Uczniowie będą domagać się od polityków zatrzymania zmian klimatycznych.

Czytaj także: Kto ma sprzątać dzikie wysypiska śmieci

Inspiracją dla całej akcji jest 15-letnia Greta ze Szwecji, która w proteście przeciwko globalnemu ociepleniu co piątek siada na schodach parlamentu, żądając reakcji władz. Jej postawa urosła do rangi symbolu, a ona sama stała się głosem młodego pokolenia, który wybrzmiał zresztą już m.in. podczas Forum w Davos czy szczytu w Katowicach, gdzie młoda Szwedka oskarżyła światowe elity o bezczynność.

Obserwując „spontaniczną akcję" w Polsce, trudno nie dojść do wniosku, że stoją za nią lub wspierają ją globalne organizacje ekologiczne. Chociaż one wskazują, że to inicjatywa lokalnych aktywistów, ruchów społecznych oraz samych użytkowników Facebooka. Czy zatem Greta sama znalazła setki tysięcy naśladowców na całym świecie? To pytanie pozostawiam otwarte.

Oczywiście nie ma nic złego w walce o środowisko, jeżeli jest prowadzona z czystymi intencjami i otwartą przyłbicą. W piątkowej akcji tak naprawdę nie wiadomo, o co konkretnie upominają się młodzi ludzie, a szczytne akcje w obronie klimatu przypominają pierwszomajowe marsze młodzieży w obronie pokoju na świecie, których haseł i spontaniczności strzegli dyskretnie ideolodzy. Na ten wiecznie żywy model inżynierii społecznej powinny uważać szkoły, a przede wszystkim rodzice.

Reklama
Reklama

Definiowanie świata z wysokiego C, w dodatku bardzo wybiórcze, to cecha charakterystyczna dla niektórych globalnych ekoorganizacji. Budowa Nord Stream 2 jest najlepszym tego przykładem.

W szkołach niemało miejsca poświęca się dziś rozbudzeniu „ekozachowań". Być może błędne jest jednak podejście, które powiela piątkowe „spontaniczne wagary". A definiowanie ekologii przez pryzmat ochrony wieloryba na Atlantyku nie ma sensu.

Brytyjski filozof Roger Scruton napisał kiedyś: „Proponuję przyjęcie takiej perspektywy, która problemy ekologii uczyni naszymi, a my zaczniemy je rozwiązywać, wykorzystując dany nam ekwipunek moralny". I to jest właśnie racjonalne podejście. Bo warto uczyć i zacząć od własnego czystego podwórka, własnych chodników i pobliskiego parku i lasu. Bo to nasz świat, na który mamy wpływ, a wagary dla abstrakcyjnej obrony klimatu to para w gwizdek i... stracone lekcje.

Piątkowa akcja ma się odbyć w wielu krajach i objąć polskie miasta. Największy strajk połączony z pochodem ma być w Warszawie. Wydarzenie szeroko reklamowane jest na Facebooku; „weźmie udział" w nim ponoć 21 tys. osób. Uczniowie będą domagać się od polityków zatrzymania zmian klimatycznych.

Czytaj także: Kto ma sprzątać dzikie wysypiska śmieci

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Uchwała kontra uchwała
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Kiedy wypada bić na alarm
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Problem neosędziów łatwiej rozwiązać „ustawką” niż ustawą
Opinie Prawne
Marcin Asłanowicz: Prawnicy nie muszą bić na alarm
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Opinie Prawne
Adam Mariański: Fiasko polityki podatkowej rządu w połowie kadencji
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama