Prokura niewłaściwa jest jednak właściwa

Sąd Najwyższy w swojej uchwale ograniczył prawa członków zarządu do reprezentacji spółki. Zrobił to wbrew praktyce i logice – uważa profesor Michał Romanowski.

Publikacja: 09.02.2016 07:30

Prokura niewłaściwa jest jednak właściwa

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Sąd Najwyższy w 2015 r. podjął uchwałę, w której zakwestionował prokurę łączną niewłaściwą. Uchwała ta podważyła wieloletnią praktykę ustanawiania prokurenta z prawem do reprezentacji wyłącznie z członkiem zarządu. Sąd twierdzi, że kodeks cywilny i kodeks spółek handlowych nie przewidują, aby prokurent nie mógł działać bez zgody członka zarządu. Działanie prokurenta z członkiem zarządu nie może zatem wyłączać prawa do reprezentacji przez prokurenta samodzielnie lub z innym prokurentem.

Niewłaściwi ludzie przy właściwych czynnościach

SN dopuścił prokurę łączną mieszaną już w 1938 r., a potwierdził w uchwale z 27 kwietnia 2001 r. W uchwale z 2015 r. sąd przyznaje, że w orzecznictwie SN nie było rozbieżności co do dopuszczalności prokury niewłaściwej. SN dostrzegł zakorzenienie prokury niewłaściwej w praktyce obrotu, nadając uchwale z 2015 r. moc obowiązującą na przyszłość, aby nie podważyć bezpieczeństwa obrotu. Dokonano bowiem setki tysięcy czynności w zaufaniu do legalności prokury niewłaściwej wpisywanej masowo do rejestru przez sądy rejestrowe. SN chyba uznał, że problem nie tkwi w dokonanych czynnościach, ale w tym, że dokonywali ich niewłaściwi ludzie. Zdaje się, że SN musiał dojść do wniosku, że prokura łączna mieszana nie bez kozery musi być nazywana niewłaściwą, i coś trzeba z tym zrobić.

Cóż zatem zdarzyło się, że prawie 77 lat od pierwszego stanowiska SN powstała konieczność zmiany utrwalonej praktyki. Skoro przez tyle lat sądy aprobowały masowo prokurę niewłaściwą przy wsparciu znaczącej części doktryny oraz SN, to można założyć, że korzystały z utrwalonych metod wykładni prawa. Aksjologia tworzenia i wykładni prawa handlowego zakłada, że tak głęboka ingerencja w utrwaloną praktykę powinna być skutkiem dostrzeżenia negatywnych w skali masowej zagrożeń dla bezpieczeństwa obrotu prowadzących do destabilizacji lub rozchwiania systemu. Analiza uzasadnienia uchwały z 2015 r. wskazuje, że zasadniczym motywem SN było opowiedzenie się za stanowiskiem tej części doktryny, iż prokura łączna mieszana: jest prokurą, która nie jest przewidziana wprost w kodeksie cywilnym i kodeksie spółek handlowych, jest sprzeczna z naturą instytucji prokury oraz jest zbędna w praktyce obrotu.

Nie znalazłem jednak żadnego argumentu SN o destrukcyjnym wpływie prokury łącznej mieszanej na bezpieczeństwo obrotu.

Po co dziwne konstrukcje

SN, przeprowadzając krytykę prokury niewłaściwej, wieńczy swoje rozważania stwierdzeniem „Za odrzuceniem możliwości [...] kreowania nowego rodzaju prokury łącznej mieszanej przemawia także to, że brak w istocie wyraźnie wskazanych potrzeb dla takiego rozwiązania".

Jeżeli orzeczenie SN ma w istocie skutek prawotwórczy dla praktyki obrotu, to racje za nim stojące powinny być konfrontowane z rzeczywistością praktyki obrotu, a nie poprzestawać na subiektywnych przekonaniach sędziów. SN nie dostrzega potrzeby prokury mieszanej, a zarazem ze względu na jej masowe zastosowanie w praktyce postanawia, aby uchwała zakazująca jej stosowania obowiązywała na przyszłość. A więc praktyka nie wie, co jest dla niej dobre? Przypominają mi się uwagi profesora Romana Longchamps de Berier, który w swoim podręczniku do prawa zobowiązań z 1939 r. wyjaśniał, że: „Ustawodawca nie jest w stanie sam unormować wszystkich stosunków prawnych w społeczeństwie i określić tak dokładnie granic działalności jednostek, jak tego wymaga dobro społeczeństwa. Pozostaje jeszcze zawsze duża sfera działalności, w której przepisy prawne byłyby zbyt rygorystyczne, bo zbyt wielka jest ilość stanów faktycznych, których nie można ani z góry myślą ogarnąć, ani jedną normą uregulować".

Ta swoista pokora ustawodawcy wobec potrzeb praktyki obrotu powinna być także udziałem sądów, które przecież mają mówić językiem ustawy. Ten język to nie tylko znaki słowne, ale przede wszystkim aksjologia, której znaki słowne są aż i jedynie nośnikiem. SN powinien cechować się ostrożnością w wydawaniu kategorycznych sądów o rzeczywistości. Ten stopień pozytywnej nieufności wobec własnej wszechwiedzy pozwala uczestnikom obrotu podejmować decyzje, jakie subiektywnie uznają dla siebie za najlepsze. Prawodawca i SN stoją na straży, aby odbywało się to w ramach ogólnie ustalonych reguł gry rynkowej.

SN, próbując rozprawić się z uzasadnieniem stosowania prokury łącznej mieszanej, w istocie powiada, że nie ma potrzeby korzystania z takiego rodzaju prokury, skoro są inne sposoby zapewnienia reprezentacji łącznej. Jest to jednak argument typu: po co korzystać z samochodu, skoro na miejsce można dotrzeć rowerem, pociągiem lub samolotem. Zasadą prawa handlowego jest uelastycznianie obrotu, a więc stwarzanie opcji wyboru uczestnikom obrotu bez ich wartościowania w braku wyraźnej potrzeby uzasadnionej bezpieczeństwem obrotu.

Nie trzeba wykazywać

W komentarzach krytycznych wobec uchwały SN z 2015 r. przeprowadza się przekonujące dowody na użyteczność instytucji prokury mieszanej, w tym z trafnym powołaniem się na bliskie naszej kulturze prawnej orzecznictwo sądów niemieckich. Jednak w tej dyskusji z SN ciężar dowodu na użyteczność prokury mieszanej nie spoczywa na praktyce obrotu. To SN musi wykazać, dlaczego wykładnia celowościowa przepisów o prokurze z wykorzystaniem wnioskowania a fortiori zagraża bezpieczeństwu obrotu. Parafrazując znane powiedzenie: to nie praktyka obrotu ma w tym przypadku udowadniać, że nie jest wielbłądem.

Skoro praktyka obrotu wykształciła potrzebę na konstrukcję prokury łącznej mieszanej, by podważać sens tej instytucji, należy udowodnić jej destrukcyjny wpływ na bezpieczeństwo obrotu, a nie wskazywać inne sposoby reprezentacji łącznej możliwe do zastosowania.

Czy jest suwerenność

SN twierdzi, że działanie prokurenta wyłącznie z członkiem zarządu podważa istotę prokury. Owa sprzeczność z istotą prokury ma polegać na tym, że w takim przypadku prokurent przestaje być samodzielnym pełnomocnikiem, a staje się pomocnikiem podporządkowanym członkowi zarządu.

Już intuicyjnie teza SN wywołuje zdziwienie. Istotą każdego pełnomocnictwa, w tym prokury, jest działanie w cudzym imieniu. Działanie to polega na tym, że osoba upoważniona przez mocodawcę dokonuje z osobą trzecią czynności prawnej, która wywiera bezpośrednio skutek w sferze prawnej mocodawcy. Nikt nie może samowolnie ingerować w cudzą sferę prawną bez zgody zainteresowanego.

Swoistość prokury na tle ogólnej instytucji pełnomocnictwa sprowadza się do skonstruowania szerokiego i wskazanego w ustawie zakresu umocowania prokurenta, które umożliwia mu zastępowanie członków zarządu w dokonywaniu czynności prawnych związanych z prowadzeniem spraw przedsiębiorcy oraz ujawnienie prokury w rejestrze przedsiębiorców. Sens gospodarczy prokury polega właśnie na byciu pomocnikiem podporządkowanym zarządcy.

Nie sposób zaaprobować tezy SN, że wolą ustawodawcy było, by zarząd nie mógł zabraniać prokurentowi dokonywania czynności bez zgody członka zarządu. Przecież to zarząd decyduje o ustanowieniu prokury. Działania prokurenta wywierają skutek w sferze prawnej spółki. Skoro zarząd działa za spółkę i ustanawia prokurenta, to ponosi odpowiedzialność cywilną wobec spółki i osób trzecich, a także karną za skutki działań prokurenta. Zarząd nie może zwolnić się z odpowiedzialności, argumentując, że prokurent działał samodzielnie lub że nie podjął działania, które było wymagane w interesie spółki. W takim ujęciu wykluczenie przez SN możliwości ograniczenia prokurenta do współdziałania wyłącznie z członkiem zarządu jest nie tylko niezrozumiałe, ale godzi w istotę prokury jako instytucji, która ma pomagać zarządcy w prowadzeniu spraw spółki.

Trudno znaleźć jakikolwiek argument, dlaczego można ograniczyć prawo członka zarządu do reprezentacji spółki przez wprowadzenie obowiązku współdziałania członka zarządu z innym członkiem lub prokurentem, a nie można ograniczyć prawa prokurenta do reprezentacji spółki przez wprowadzenie obowiązku współdziałania wyłącznie z członkiem zarządu. To, co nazywa się w doktrynie prokurą mieszaną niewłaściwą, jest jak najbardziej właściwe. To prokura jest dla zarządcy, a nie zarządca dla niej. Wieloletnia praktyka dowodzi, że jest możliwe wpisywanie do rejestru przedsiębiorców reprezentacji spółki w sposób, który będzie jasno wskazywał, że prokurent może współdziałać wyłącznie z członkiem zarządu, a więc obrót jest bezpieczny.

Szczypta sceptycyzmu

Uchwała SN z 2015 r. dowodzi, jak zawodne może być stanowisko dogmatyczne odwołujące się do formalistycznej wykładni językowej, ponieważ sprowadza się ono do bezkrytycznego przyjmowania danych twierdzeń jako prawdy. Reguły wykładni celowościowej prawa są m.in. przejawem pożądanego sceptycyzmu wobec postaw dogmatycznych uznających, że istnieją prawdy niepodważalne. Pragmatyczny dogmatyzm jest wyrazem dostrzeżenia zalet mieszania postawy dogmatycznej i sceptycznej, z której to mieszanki rodzi się pragmatyzm.

Autor jest wspólnikiem w kancelarii Romanowski i Wspólnicy

Sąd Najwyższy w 2015 r. podjął uchwałę, w której zakwestionował prokurę łączną niewłaściwą. Uchwała ta podważyła wieloletnią praktykę ustanawiania prokurenta z prawem do reprezentacji wyłącznie z członkiem zarządu. Sąd twierdzi, że kodeks cywilny i kodeks spółek handlowych nie przewidują, aby prokurent nie mógł działać bez zgody członka zarządu. Działanie prokurenta z członkiem zarządu nie może zatem wyłączać prawa do reprezentacji przez prokurenta samodzielnie lub z innym prokurentem.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem