Często opowiada pan o tym, jak w ciągu kilkunastu ostatnich lat zmienił się obraz przedziału w pociągu.
Bo świetnie obrazuje on zmianę charakteru stosunków społecznych. Przedział kolejowy był kiedyś przestrzenią wspólną, gdzie podróżując przez kilka godzin w bliskiej odległości od siebie, ludzie nawiązywali relacje. Dziś w przedziale każdy siedzi z nosem w telefonie, małym komputerze, który zaspokaja także jego potrzebę kontaktów społecznych. Na przykładzie wspólnej przestrzeni przedziału kolejowego widzimy, jak kolejne pokolenie zaakceptowało ten typ przeżywania i rywalizacyjny model funkcjonowania, w którym w mediach społecznościowych rywalizujemy na liczbę polubień i pokazujemy własne osiągnięcia.
Taki model przekazujemy własnym dzieciom, które często potrafią obsługiwać smartfona zanim jeszcze nauczą się mówić.
W ostatnich latach mamy do czynienia ze wzrostem behawioralnych zależności od wszystkiego, co łączy się z internetem. Godziny, podczas których nasze dzieci pracowicie stukają w klawiaturę, przeżywając różne przygody w sieci, święty spokój, jaki w tym czasie mamy, pozostają w kontraście do momentu, w którym laptop, tablet czy smartfon jest zabierany. Wszyscy opiekunowie zauważają, że reakcja jest trudna – mamy do czynienia z gniewem, często wręcz z agresją, nawet próbą walki fizycznej. Doskonale wiemy, że receptą jest oderwanie się od telefonu i poświęcenie dzieciom czasu w realu. Ale sami prawie nie rozstajemy się z telefonem. Ochoczo wskoczyliśmy do modelu funkcjonowania, w którym obowiązuje współzawodnictwo, śrubowanie wyników, pracoholizm, a potem przewlekłe zmęczenie i wypalenie.
To dlatego rośnie liczba samobójstw?