Do katastrofy pojazdu na pustyni Arizony doszło latem tego roku, jednak dotąd firma utrzymywała, że testy poszły dobrze. Zasilany energią słoneczną dron Aguila odbywał swój pierwszy lot 28 czerwca w okolicach Yumy.

Mark Zuckerberg 21 lipca napisał, że lot testowy zakończył się sukcesem, ponieważ zebrano wszystkie potrzebne dane. O tym, że dron runął na ziemię zapomniał wspomnieć.

Opublikowane właśnie dokumenty National Transportation Safety Board nie pozostawiają cienia wątpliwości. „Pojazd doświadczył znacznych odchyleń w kierunku góra — dół oraz obrotu wzdłuż osi pdłużnej i skokowych zmian prędkości, co odpowiada napotkaniu turbulencji podczas podejścia do lądowania" — napisali eksperci. Dron leciał na wysokości kilku metrów z prędkością ok. 30 węzłów (nieco ponad 55 kilometrów na godzinę), gdy zawadził skrzydłem o ziemię.

Dron Aguila został w wyniku katastrofy poważnie uszkodzony. Tego rodzaju pojazdy mają — według wizji Marka Zuckerberga — dostarczać Internet tam, gdzie naziemna infrastruktura jest słabo rozwinięta. Chodzi nie tylko o tereny słabo zurbanizowane, ale też rozległe obszary w krajach rozwijających się, jak również miejsca klęsk żywiołowych. Pojazd zasilany energią słoneczną poruszałby się bardzo wolno i mógłby pozostawać w powietrzu miesiącami.