Pieskow stwierdził, że nie wie czy informacje o tym konkretnym cyberataku są godne zaufania.

- Ale generalnie duża liczba cyberataków jest stale przeprowadzanych z terytorium USA przeciwko różnym rosyjskim organizacjom, osobom prawnym i fizycznym. W takiej rzeczywistości żyjemy - stwierdził.

- Nie powiem kto stoi za tymi atakami, ale mogę potwierdzić, że wiele tych ataków jest przeprowadzanych w sposób ciągły. Kiedy mówią o różnych rosyjskich hakerach, my mówimy, że przyglądamy się osobom stojącym za ataki np. na stronę naszego prezydenta, i pochodzą one z Europy Ameryki Północnej itd. Jest dużo, stałych ataków - dodał rzecznik Kremla.

Na pytanie czy USA rzeczywiście są w stanie wpłynąć na działanie internetu w Rosji, Pieskow odparł: "Pewnie, to jest możliwe". Dlatego, jak dodał, procedowane są obecne przepisy określone jako "ustawa o suwerenności internetu". Ich celem nie jest - jak dodał rzecznik Kremla - izolowanie Rosji, a jedynie przeciwdziałanie nielegalnym aktywnością w internecie.