Minęło pół roku od wprowadzenia zmian w obrocie gruntami rolnymi. Jak pan ocenia, jest lepiej?
Spadły bardzo ceny rynkowe ziemi. Dzisiejsze w porównaniu z tymi z 2015 r. są sporo niższe. Stało się tak dlatego, że obecnie jest duża podaż nieruchomości, głównie na terenie województw wielkopolskiego, lubuskiego oraz zachodniopomorskiego. Pokłosie nietrafionych inwestycji. Niektórzy nabywali duże areały, a potem okazywało się, że przerosło ich to ekonomicznie. I zaczęli sprzedawać. Nie bez znaczenia jest także to, że grunt może kupić tylko rolnik indywidualny. A chętnych wśród nich specjalnie nie ma zbyt wielu.
Ofert nieruchomości rolnych jest więc teraz wiele, tylko nie ma kto tego kupić. Rolników indywidualnych na to nie stać. Dodatkowo obrót ziemią utrudnia ograniczenie co do maksymalnej wielkości gospodarstwa rolnego, mianowicie 300 ha. Nie mogą więc dodatkowych hektarów kupić ci duzi, z 300 ha i więcej.
Jednym słowem, jest nie najlepiej?
Tak bym nie powiedział. Pomocnym rozwiązaniem w prawie jest rozwiązanie, dzięki któremu grunt może kupić osoba, która nie jest rolnikiem indywidualnym. Pod warunkiem że posiada zgodę Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR).