Reklama

Król erotycznie kuszony na stole

Posępnym „Don Carlosem" rozpoczął się Bydgoski Festiwal Operowy. Niewiele brakowało do tego, by powstał świetny spektakl.

Aktualizacja: 25.04.2016 07:09 Publikacja: 24.04.2016 18:16

Król erotycznie kuszony na stole

Foto: Opera Nova

Chwała Bydgoszczy, że od 23 lat chce mieć taki festiwal. W innym mieście może dawno zostałby uznany za artystyczną fanaberię, a tu trwa, i im starszy, tym staje się ciekawszy. Jest atrakcyjny dla publiczności, ale i dla zagranicznych zespołów, które chcą przyjeżdżać (w tym roku z Czech i... Chin).

Nie byłoby jednak zapewne festiwalu, gdyby bydgoska Opera Nova była kiepską instytucją, a to teatr operowy, którym można się pochwalić. Wystarczy posłuchać, jak gra tu orkiestra. Gdy zaś w „Don Carlosie" prowadzi ją Piotr Wajrak, w muzyce jest napięcie i klimat, jaki chciał osiągnąć Verdi, a wszystkie detale i solówki są starannie dopracowane.

Rozdzieliwszy komplementy przejdźmy do szczegółów, w których zazwyczaj tkwi diabeł. „Don Carlos" jest popularny, ale też niełatwy w realizacji. Nieustanna zmiana miejsca akcji, wielka scena egzekucji skazanych przez hiszpańską inkwizycję oraz namiętności, rozterki i dramaty bohaterów, które Verdi genialnie wyraził w muzyce. Potrzebny jest dobry reżyser, który w sceniczne obrazy tchnie prawdziwe życie.

Włodzimierz Nurkowski byłby w stanie to uczynić. Dysponując scenografią Anny Sekuły opartą na prostym, ale oryginalnym, pomyśle połączenia dwóch ruchomych olbrzymich bloków-ścian z barwnymi wizualizacjami nawiązującymi do XVII-wiecznego malarstwa, miał szansę stworzyć spektakl tradycyjny, ale nowoczesny, operujący skrótem, metaforą, symbolem.

Przeszkodził mu w tym nadmiar własnych pomysłów. Bydgoski „Don Carlos" mógłby poruszyć widza swą posępną surowością, ale nastrój znika, gdy zaczyna się snuć tandetny balecik zjaw nękających bohaterów czy grupa zamaskowanych mężczyzn ni to mnichów, ni to dżihadystów. Wręcz kuriozalna jest scena, w której król Filip śpiewa słynną, poruszającą arię o swej samotności w trakcie erotycznych zabaw na stole z księżną Eboli.

Reklama
Reklama

Pozyskany przez Bydgoszcz Wojtek Śmiłek mógł w tym momencie odczuwać dyskomfort, bo nagie udo partnerki okazało się ważniejsze od elegancko prowadzonej frazy. Opera Nova zawsze starannie dobiera śpiewaków, Śmiłek w królewskiej roli jest tego dowodem. Jako markiz Posa byłby mu w stanie dorównać dysponujący pięknym barytonem Stanisław Kuflyuk. Gubi go jednak chęć nieustannego popisywania się siłą głosu, Verdi, by tego nie zdzierżył.

Dwie młode bydgoskie solistki, Jolanta Wagner i Darina Gapicz, to wciąż nie do końca oszlifowane diamenty. Pierwszą słynną arię królowej Elżbiety zaśpiewała sopranem o trzech różnych barwach, druga była niezwykle ekspresyjną Eboli, ale ta rola przekracza jej aktualne możliwości wokalne.

W odpowiednim momencie szansę zaśpiewania tytułowego Don Carlosa otrzymał natomiast Tadeusz Szlenkier. I w pełni to wokalnie wykorzystał, choć miał trudne zadanie, jako że reżyser z niewiadomych powodów kazał mu przez cztery akty stać bez wytchnienia na scenie.

Kultura
Pomyśleć o tym, co nieoczywiste. Galeria sztuki afrykańskiej Omeny Mensah w Warszawie
Patronat Rzeczpospolitej
Gwiazdy rozświetlają Kinotekę! Drugi dzień BNP Paribas Warsaw SerialCon za nami
Patronat Rzeczpospolitej
Serialowa stolica – BNP Paribas Warsaw SerialCon 2025 z programem dla dzieci, młodzieży i mieszkańców Warszawy
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej: „Kwestia kobieca 1550-2025”. Czy sztuka ma płeć?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Patronat Rzeczpospolitej
Znamy Laureatów Konkursu Dobry Wzór 2025
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama