Ten album jest zapisem wydarzenia bez precedensu we współczesnym show-biznesie.
Megagwiazdy starają się wypełniać stadiony, weterani zaś podpisują kontrakty z kasynami w Las Vegas, by wabić do amerykańskiej „jaskini uciech" starymi przebojami. Springsteen zawsze pozostawał sobą. Dbając o robociarski wizerunek, śpiewał o Ameryce przedmieść, prezentując trzeźwe spojrzenie na kraj kojarzony z rajem i piekłem Hollywood. Jak mało która gwiazda stroni od używek, dlatego czterogodzinne koncerty są dla niego jak spacerek.
W 2017 r., rok po wydaniu autobiografii „Born To Run", zapragnął opowiedzieć o sobie w formie koncertowego audiobooka. Cytować niektóre fragmenty książki, okraszając nimi kameralny, akustyczny występ – wyłącznie z akompaniamentem gitary i fortepianu. Tak powstał pomysł występów-spotkań z fanami na nowojorskim Broadwayu, ale bez jego blichtru: w liczącym 960 miejsc Walter Kerr Theather, najmniejszej przestrzeni, w jakiej zdarzyło się mu występować podczas trwającej cztery dekady kariery.
Najpierw zapowiedział na jesień 2017 r. sześciotygodniową rezydencję. Chcąc uniknąć zainteresowania biletami wśród koników – postanowił sprzedawać je w cenie 75–850 dolarów poprzez autoryzowany portal. Niestety, od razu trafiały na „wtórny rynek" w cenie nawet do 7 tysięcy dolarów, dlatego zapadła decyzja o sprzedaży biletów imiennych. Ostatecznie Bruce dał 236 koncertów, co przyniosło 113 mln dolarów wpływów. Po ostatnim, 15 grudnia, odbyło się jeszcze kilka z myślą o rejestracji występu dla Netflixa. Można go tam oglądać również w Polsce, także z tłumaczeniem na polski.
Program się zmieniał, w dwóch kompozycjach towarzyszyła Springsteenowi żona Patti Scialfa, gitarzystka i wokalistka.