Skamandryci: Poezja zrodzona w kawiarni

Mija setna rocznica powstania słynnej literackiej grupy Skamander. Przypomina o tym muzeum w Stawisku.

Aktualizacja: 03.10.2018 05:53 Publikacja: 02.10.2018 19:45

Skamandryci w karykaturze Feliksa Topolskiego, 1932

Skamandryci w karykaturze Feliksa Topolskiego, 1932

Foto: Muzeum w Stawisku

– Obecność tej wystawy w Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów Stawisku jest oczywista – uważa Robert Papieski, współkurator ekspozycji obok Małgorzaty Zawadzkiej. – To było miejsce, do którego w latach 20. i 30. ubiegłego wieku członkowie grupy często i regularnie przyjeżdżali.

Robert Papieski przypomina, że Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie gościli w swoim domu wszystkich skamandrytów (poza Kazimierzem Wierzyńskim) i ich satelitów – m.in. Jerzego Lieberta, Marię Pawlikowską-Jasnorzewską. Były rozmowy, koncerty, czytanie wierszy, omawianie kwestii społecznych i politycznych.

Stawisko przejęło rolę kawiarni literackich, w których się spotykali – od pierwszej Pod Picadorem na Nowym Świecie poprzez stolik w Ziemiańskiej aż do Europejskiego. Dziś jedynym miejscem, które pozostało po skamandrytach jest właśnie Stawisko.

Listopadowy debiut

Tę grupę tworzyło pięciu utalentowanych poetów rozpoczynających wówczas karierę artystyczną: Jarosław Iwaszkiewicz, Jan Lechoń, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński.

29 listopada 1918 roku, czyli kilkanaście dni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, wystąpili po raz pierwszy, jeszcze jako picadorzy, w kawiarni na Nowym Świecie. Wcześniej takie legalne funkcjonowanie nie było możliwe.

Tak powstała najważniejsza w dwudziestoleciu międzywojennym grupa poetycka istniejąca niemal do wybuchu II wojny światowej.

– Aleksander Wat czy Czesław Miłosz uważali skamandrytów za rodzaj cudu, bo trudno uwierzyć, że pięciu genialnych poetów – niezależnie od siebie – zeszło się w tym samym czasie do tego samego miejsca i utworzyło grupę – przypomina Robert Papieski.

Osobni po wojnie

– Po II wojnie światowej każdy z nich był osobną, bardzo istotną postacią. Wierzyński z Lechoniem stworzyli na emigracji moralistyczny nurt polskiej poezji i literatury. Lechoń mocno krytykujący Iwaszkiewicza za pójście na ugodę z władzami komunistycznymi stał się mentorem moralnym w londyńskich „Wiadomościach".

Nie mniej ważną postacią demokratycznej opozycji w PRL był Antoni Słonimski. W marcu 1964 roku osobiście złożył w kancelarii ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza tzw. List 34 – protest intelektualistów przeciw ograniczeniom cenzury.

Najmniejszą rolę po wojnie odegrał Tuwim, bo niewiele już pisał, umarł w 1953 roku. Najdłużej, do 1980 roku, żył Iwaszkiewicz – i jakby wciąż nie powiedział ostatniego słowa – ukazują się kolejne tomy jego korespondencji.

W muzeum w Stawisku widzowie mogą zobaczyć kilkanaście gablot z rękopisami, zdjęciami i fotografiami. Są też wiszące plansze z notami biograficznymi i wierszami nie tylko piątki najbardziej znanych skamandrytów, ale i Pawlikowskiej-Jasnorzewskej, Kazimiery Iłłakowiczówny i Mieczysława Grydzewskiego, redaktora naczelnego miesięcznika „Skamander" oraz tygodnika „Wiadomości Literackie".

Prezentowane są również pierwsze wydania tomików poetyckich skamandrytów z lat 20., często z dedykacjami poświęconymi Iwaszkiewiczowi. Są i dzieła sztuki związane z tą grupą m.in. popiersie tego pisarza wyrzeźbione w czarnym dębie przez Irenę Baruch, ówczesną narzeczoną Słonimskiego. Wszystkie obiekty pochodzą ze zbiorów miejscowego muzeum.

– Z punktu widzenia historyka literatury najcenniejsze są rękopisy listów, tym bardziej że nieraz posiadają frapujące dodatki – wyjaśnia kurator ekspozycji. – Jest na przykład kartka pocztowa Jana Lechonia, na której dorysował wąsy kobiecie uwiecznionej na standardowej pocztówce. Nie on jeden upiększał tak korespondencję, robili to także Tuwim i Słonimski. Ten ostatni, nie tylko poeta, ale i absolwent warszawskiej ASP, zaprojektował graficznie pierwszy tom poetycki Iwaszkiewicza „Oktostychy" wydany w 1919 roku.

Ciągle popularni

Zdaniem kuratora Roberta Papieskiego skamandryci cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników.

– Widać to choćby po świetnie sprzedających się kolejnych wznowieniach tomików Iwaszkiewicza – mówi. – To dojrzała poezja i proza, do której trzeba dorosnąć, więc sięga po nie głównie średnie i starsze pokolenie czytelników. Ale choć nie da się jej zrozumieć, mając 18 lat, to bywają młodzi, którzy chłoną tę twórczość. Często też do Iwaszkiewicza młodzi trafiają za sprawą jego homoseksualizmu.

Wystawa w Stawisku będzie trwała do końca marca 2019 roku.

– Obecność tej wystawy w Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów Stawisku jest oczywista – uważa Robert Papieski, współkurator ekspozycji obok Małgorzaty Zawadzkiej. – To było miejsce, do którego w latach 20. i 30. ubiegłego wieku członkowie grupy często i regularnie przyjeżdżali.

Robert Papieski przypomina, że Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie gościli w swoim domu wszystkich skamandrytów (poza Kazimierzem Wierzyńskim) i ich satelitów – m.in. Jerzego Lieberta, Marię Pawlikowską-Jasnorzewską. Były rozmowy, koncerty, czytanie wierszy, omawianie kwestii społecznych i politycznych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone