Ghosn i jego bliscy współpracownicy korzystali z pieniędzy funduszu nazywanego przez wtajemniczonych „rezerwą prezesa” do płacenia za rezydencje używane przez rodzinę Ghosna, a także na inne wydatki osobiste. Śledczy sprawdzają odrębnie, czy na płacenie za mieszkania rodziny Ghosna nie używano środków z niektórych filii i czy płatności te dzielono na mniejsze raty, aby nie zostały wykryte przez pracowników działu finansowego firmy czy audytorów.
Reuter informuje po raz pierwszy o istnieniu takiego funduszu i o zwróceniu uwagi śledczych na sposoby korzystania z kapitału filii. Osoby, które to ujawniły, odmówiły podania swej tożsamości, bo Nissan nie podał do publicznej wiadomości szczegółów prowadzonego postępowania. Rzecznik Nissana, Nick Maxfield stwierdził, że japońska firma nadal bada charakter i zakres naruszenia prawa przez Ghosna. — Na tym etapie nie jesteśmy w stanie komentować szczegółów tego postępowania — dodał.
Po pytaniach agencji o rezerwie prezesa i inne kwestie dwaj przedstawiciele Ghosna w Stanach stwierdzili, że nie mogą odpowiedzieć, bo nie są dość zaznajomieni ze szczegółami. Tokijski prawnik Ghosna Motonari Otsuru nie może skomentować tej publikacji — stwierdziła osoba, która odebrała telefon w jego kancelarii prawnej.
Rezerwa prezesa
Fundusz ten utworzono do regulowania płatności nie planowanych potrzeb firmy, mogło na nim znajdować się czasami nawet kilkaset milionów dolarów. — Np. jeśli chcielibyśmy kupić natychmiast jakąś firmę od technologii jazdy autonomicznej, to można by użyć tych środków — stwierdziła jedna z osób.
Według jednego z informatorów, ekipa śledczych przekopuje się obecnie przez górę pokwitowań i innych dokumentów finansowych, aby sprawdzić, czy rezydencje w Rio de Janeiro, Bejrucie i Paryżu, a także takie wydatki jak członkostwo w klubie jachtowym czy darowizna na szkołę zostały zatwierdzone i zapłacone zgodnie z przepisami.