Wspólnota nie zapłaci za usunięcie czereśni z trawnika

Drzewo owocowe, które nie rośnie w miejscu publicznym, nie wymaga zgody na wycięcie.

Publikacja: 15.08.2019 18:16

Za nielegalną wycinkę płaci się wysokie kary

Za nielegalną wycinkę płaci się wysokie kary

Foto: shutterstock

Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie uchylił decyzję prezydenta miasta nakładającą karę na wspólnotę mieszkaniową za wycięcie trzech czereśni ptasich. Wyniosła ona kilka tysięcy złotych.

Do Urzędu Miasta wpłynął donos, że obok bloku nielegalnie wycięto drzewa. Urzędnicy sprawdzili. Okazało się, że czereśni nie ma. Została tylko karpa po jednym drzewie. Cały teren został utwardzony i znajduje się na nim parking.

Z zeznań świadków wynikało, że zanim powstał parking, w tym miejscu rosły trzy czereśnie ptasie. A decyzję o wycince podjęli mieszkańcy na zebraniu, ponieważ gromadziły się na nich duże ilości owadów, ptaków i ciągle łamały się gałęzie. Zarządca nieruchomości nie wiedział nawet, że zanim zdecydował się wyciąć drzewa, wcześniej powinien był uzyskać zezwolenia na usunięcie drzew owocowych.

Na tej podstawie prezydent miasta podjął decyzję o ukaraniu wspólnoty. Według niego usunięte drzewa rosły na terenie o charakterze publicznym. Stanowiły one ważny element zieleni. Wpływały na jakość życia i zdrowia mieszkańców. Miały walory estetyczne. I co najważniejsze, były siedliskiem dla ptaków, owadów i innych zwierząt. Na ich usunięcie wspólnota mieszkaniowa potrzebowała zgody urzędu, a tej nie miała. Powinna więc ponieść karę.

Wspólnota wniosła skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) w Warszawie. Twierdziła, że nie miała obowiązku zgłoszenia zamiaru wycięcia drzew owocowych. Budynek ani teren wokół niego nie znajduje się też w rejestrze zabytków. Poza tym nieruchomość znajduje się we współużytkowaniu wieczystym właścicieli mieszkań (osób fizycznych). A ustawa o ochronie przyrody przewiduje jasno, że osoby fizyczne zgłaszają wycinkę jedynie w urzędzie gminy. Pod warunkiem że nie jest ona związana z prowadzeniem działalności gospodarczej. A tak jest w tym wypadku.

Trawnik, na którym rosły czereśnie, nie pełni też funkcji publicznej i nie jest publicznie dostępny. Prezydent miasta błędnie przypisuje trawnikowi znajdującemu się przy budynku pełnienie funkcji estetycznych i zdrowotnych. Drzewa były chore, co potwierdziła zarówno opinia gospodarstwa ogrodniczo-rolniczego, jak również opinia rzeczoznawcy ds. sadownictwa i szkółkarstwa. I z tego względu trzeba było je wyciąć, ponieważ zagrażały mieszkańcom domu.

SKO orzekło, że to jednak prezydent miasta miał rację. Drzewa znajdowały się według SKO w miejscu publicznym. Teren, na którym rosły, był dostępny nie tylko mieszkańcom pobliskich budynków. Drzewa były siedliskiem ptaków i naturalną barierą przed hałasem. Rosły w szpalerze i miały walory estetyczne.

W dotychczasowym orzecznictwie sądów administracyjnych pojęcie terenów zieleni nie było rozumiane jednolicie. Definicja została sformułowana w sposób dopuszczający pewien margines luzu interpretacyjnego dla oceny organu, a prezydent miasta z niego skorzystał. W ocenie SKO wspólnota musi mieć zgodę na wycinkę czereśni, a skoro jej nie miała, musi zapłacić karę.

Wspólnota mieszkaniowa odwołała się do WSA i tym razem wygrała. Sąd uchylił i decyzję prezydenta miasta, i orzeczenie SKO.

W jego ocenie celem wspólnoty mieszkaniowej nie jest bowiem zaspokajanie potrzeb społecznych czy też publicznych, ale potrzeb prywatnych właścicieli lokali. Tak więc drzewa rosnące przy budynku wspólnoty nie są terenem zieleni, który pełni funkcje publiczne. Kara była więc bezzasadna.

WSA wskazał przy tym, że obowiązkiem organów administracji publicznej, osób prawnych i osób fizycznych jest dbałość o przyrodę będącą dziedzictwem i bogactwem narodowym. Ale drzewa owocowe wymagają zgody na ich wycięcie w sytuacji, gdy rosną na terenie zieleni, a w tym wypadku tak nie było.

Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie uchylił decyzję prezydenta miasta nakładającą karę na wspólnotę mieszkaniową za wycięcie trzech czereśni ptasich. Wyniosła ona kilka tysięcy złotych.

Do Urzędu Miasta wpłynął donos, że obok bloku nielegalnie wycięto drzewa. Urzędnicy sprawdzili. Okazało się, że czereśni nie ma. Została tylko karpa po jednym drzewie. Cały teren został utwardzony i znajduje się na nim parking.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu