Pneumokoki groźniejsze niż wypadki drogowe

Inwazyjna choroba pneumokokowa zabija częściej niż wypadki samochodowe. Mimo to szczepienie przeciw pneumokokom wciąż nie jest refundowane.

Aktualizacja: 25.04.2016 22:29 Publikacja: 25.04.2016 18:36

Szczepień przeciwko pneumokokom jeszcze nie ma w kalendarzu szczepień obowiązkowych

Szczepień przeciwko pneumokokom jeszcze nie ma w kalendarzu szczepień obowiązkowych

Foto: 123RF

Na oddział pediatryczny stołecznego szpitala przy Niekłańskiej co miesiąc trafia dwoje dzieci z inwazyjną chorobą pneumokokową (IChP).

– Przeważnie w ciężkim stanie. Jeśli to sepsa, pierwsze dni to walka o życie dziecka, które zazwyczaj jest nieprzytomne, całą dobę ma drgawki i wymaga nieustannej opieki zespołu lekarskiego – mówi dr Aneta Górska-Kot, ordynator oddziału. I przyznaje, że ta walka nie zawsze kończy się zwycięstwem.

Według statystyk z powodu IChP umiera się częściej niż w wypadkach śmiertelnych. Co roku na IChP umiera 19 na 100 tys. dzieci, podczas gdy wypadków jest 14 na 100 tys.

– W dodatku według znawców tematu przypadków IChP może być nawet trzy razy więcej, czyli 60 na 100 tys. dzieci – mówi dr Górska-Kot. Pneumokok jest więc groźniejszy niż wypadki komunikacyjne.

Bakteria, nazywana przez biologów dwoinką zapalenia płuc (Streptococcus pneumoniae), najczęściej wywołuje zapalenie ucha środkowego, zapalenie płuc i zatok. Groźna staje się, gdy wnika do płynów normalnie jałowych, wywołując jedną z postaci IChP. Dostając się do krwi, powoduje sepsę, w płynie mózgowo-rdzeniowym – zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, a w płucach – ciężkie zapalenie płuc. To właśnie z płucną odmianą IChP pediatrzy mają do czynienia najczęściej.

– Najcięższymi powikłaniami może być martwicze zapalenie płuc, gdzie pneumokok potrafi zjeść połowę płuca, ropniak opłucnej, w którym ropa płynie rzeką między płucem a ścianą opłucnej, albo ropień płuca. Na szczęście najczęściej dzieci wychodzą z niego obronną ręką, bo ich zdolności regeneracyjne są ogromne. Gorzej radzą sobie osoby po 65. roku życia, u których mogą robić się zrosty i następuje niewydolność oddechowa – mówi dr Górska-Kot. Groźniejszą postacią IChP jest sepsa i zapalenie opon mózgowych.

Choroba, która według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) rocznie na świecie kosztuje życie miliona dzieci poniżej piątego roku życia, może skończyć się powikłaniami. Mali pacjenci wychodzą z niej z głuchotą, niedosłuchem, padaczką, różnego rodzaju porażeniami, ale też zaburzeniami emocjonalnymi i trudnościami w nauce.

– Rodzice zazwyczaj pytają mnie, czy mogli uchronić dziecko przed chorobą. Kiedy mówię, że mogli je zaszczepić, bywa, że są zdziwieni – przyznaje dr Aneta Górska-Kot.

Choć WHO już cztery lata temu nadała szczepieniom przeciw pneumokokom najwyższy priorytet wśród chorób zakaźnych, wielu rodziców wciąż nie wie, że takie istnieją. Nie ma ich jeszcze w kalendarzu szczepień obowiązkowych, a pediatrzy nie zawsze tłumaczą rodzicom, dlaczego warto w nie zainwestować. Dlatego zdarza się, że po informacji w mediach, że kolejne dziecko zmarło z powodu sepsy, rodzice pytają lekarzy z Niekłańskiej o szczepienia przeciwko sepsie. – Edukujemy ich wtedy, że przeciwko samej sepsie zaszczepić się nie można, ale jest szczepienie przeciwko bakteriom, które ją wywołują – mówi dr Górska-Kot.

Wśród rodziców małych pacjentów z IChP trafiają się jednak także nieszczepiący z przekonania, które często zmieniają na widok ciężko chorego dziecka. Prof. Alicja Chybicka, była prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, która jako senator przewodniczy Parlamentarnemu Zespołowi ds. Dzieci, uważa, że przekonanie o szkodliwości szczepień wynika z błędnych lub niepełnych informacji. – Wielu niepożądanych reakcji na szczepienia można by uniknąć, gdyby stosowano się do zaleceń. Żelazną zasadą jest, że szczepić można wyłącznie dzieci w pełni zdrowe, ale zdarza się, że rodzice ukrywają przed lekarzem infekcję czy bagatelizują katar czy kaszel, by nie musieć kolejny raz wracać na szczepienie. A to grozi powikłaniami. Podobnie nie wolno szczepić dzieci z ciężką alergią. Znakomita większość ciężkich powikłań po szczepieniu ma swoją przyczynę właśnie w nieprzestrzeganiu tych zaleceń – podkreśla prof. Chybicka.

Zdarza się jednak, że rodzice chcą szczepić dzieci, ale nie stać ich na szczepienia dodatkowe. Za szczepionkę przeciw pneumokokom, którą podaje się w czterech dawkach, trzeba bowiem zapłacić ponad 1000 zł. W marcu wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas zapowiedział, że od stycznia 2017 r. szczepienie wejdzie do kalendarza szczepień obowiązkowych, a więc będzie refundowane dla wszystkich dzieci. Ministerstwo wyasygnuje na ten cel ok. 160 mln zł. Specjaliści się cieszą, bo według nich to szansa na uzyskanie tzw. odporności populacyjnej. I zalecają szczepionkę trzynastowalentną, która chroni przed najbardziej niebezpiecznymi szczepami pneumokoków.

Na oddział pediatryczny stołecznego szpitala przy Niekłańskiej co miesiąc trafia dwoje dzieci z inwazyjną chorobą pneumokokową (IChP).

– Przeważnie w ciężkim stanie. Jeśli to sepsa, pierwsze dni to walka o życie dziecka, które zazwyczaj jest nieprzytomne, całą dobę ma drgawki i wymaga nieustannej opieki zespołu lekarskiego – mówi dr Aneta Górska-Kot, ordynator oddziału. I przyznaje, że ta walka nie zawsze kończy się zwycięstwem.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”
Nauka
W Australii odkryto nowy gatunek chrząszcza. Odkrywca pomylił go z ptasią kupą
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nauka
Sensacyjne ustalenia naukowców. Sfotografowano homoseksualny akt humbaków