Odpowiedział on na list dziennikarzy, którzy stanęli w obronie Olejnik. Napisali w nim, że każdy redaktor naczelny i każdy wydawca ma prawo swobodnie kształtować politykę kadrową prowadzonej redakcji, co oczywiste i bezdyskusyjne, podobnie jak dziennikarze nie muszą tłumaczyć swoich decyzji o podjęciu pracy lub rezygnacji z zatrudnienia.
"Jednak szkodliwy dla polskiego dziennikarstwa jest już sam sposób, w jaki poinformowano o odejściu Moniki Olejnik z Radia ZET" – napisali dziennikarze.
Podkreślili, że nawet jeżeli za decyzją kierownictwa rozgłośni stały tylko i wyłącznie argumenty merytoryczne – których, nie mieli okazji poznać, to postawienie dziennikarki przed wcześniej podjętą decyzją oraz natychmiastowe ogłoszenie jej publicznie mogło wyglądać na demonstrację publiczną, a dopuszczenie do takiej sytuacji świadczy co najmniej o braku poczucia odpowiedzialności za jakość debaty publicznej.
List podpisali m.in. Jerzy Baczyński, naczelny tygodnika „Polityka", Tomasz Lis naczelny „Newsweeka", Grzegorz Miecugow z Polsatu, czy dziennikarze „Gazety Wyborczej".
W odpowiedzi na zawarte w nim zarzuty Jarosław Paszkowski, redaktor naczelny rozgłośni tłumaczy, że wszelkie sugestie o rzekomych innych przyczynach decyzji programowych są nieprawdziwe.