Uber nawiązał już współpracę ze 150 stołecznymi restauracjami, ale ma apetyt na więcej.
- To perspektywiczny rynek. W stolicy jest ponad 4 tys. restauracji, a 47 proc. Polaków jada już poza domem - mówi Krzysztof Radoszewski, dyrektor projektu UberEats w Polsce.
Amerykańska firma na razie koncentruje się na Warszawie, a dokładniej jej centralnej części. Uber nie dostarczy więc hamburgera na Ursynów, czy pizzy do Ursusa. - Będziemy zwiększać zasięg - zapewnia Radoszewski.
Nie wyklucza też współpracy z sieciami takimi jak np. McDonald's. Obie firmy współpracują już w USA.
Do tej pory kierowcy Ubera wozili pasażerów, teraz ci zainteresowani mogą dostarczać też posiłki. Na zachętę mają dostać bonus finansowy. Jednak nie wszyscy są zainteresowani. Opłaty za dostawy żywności będą bowiem niższe niż w przypadku przewozu pasażerów. W tym ostatnim przypadku klient musi liczyć się z wydatkiem na poziomie co najmniej 10 zł (tyle wynosi opłata początkowa). Za dostawę jedzenia trzeba będzie zapłacić zaś, niezależnie od odległości restauracji, 7,99 zł. Co więcej, kierowcy będą musieli zaparkować samochód i dostarczyć jedzenie klientowi pod drzwi mieszkania, czy biura.