Młody Amerykanin wypił przynajmniej "o jednego za dużo", wydzierał się na całe gardło, obrażał pasażerów siedzących na sąsiednich fotelach. Ostatecznie personel pokładowy, który jak potem mówili pasażerowie wykazał się niebywale zimną krwią i cierpliwością, nie miał innego wyjścia, jak przykuć go kajdankami do fotela i zawiadomić służby lotniskowe, aby niesfornemu pasażerowi zorganizować na Heathrow odpowiednie powitanie. Na Boże Narodzenie do Austin z pewnością już nie zdąży.
Czytaj także: Niesforne dzieci, pijani dorośli. Nerwowo w samolotach
— Niestety jeden z pasażerów zachowuje się w sposób niebezpieczny. Nie lekceważymy takich sytuacji, mimo że zdajemy sobie sprawę jak jest ona niedogodna dla pozostałych pasażerów. Ale ze względu na bezpieczeństwo naszego rejsu, które jest bezwzględnym priorytetem British Airways i dla mnie, jako dla kapitana tego samolotu nie mamy innego wyjścia i za godzinę wylądujemy w Glasgow — mówił kapitan.
Potem okazało się, że jednak lepsze warunki dla lądowania dla rejsu BA 139 są na londyńskim Heathrow. Tam 21-letniego Jeffreya Libby aresztowała brytyjska policja, zarzucając mu atakowanie pasażerów na pokładzie, nadużywanie alkoholu i obrażanie personelu pokładowego, który nie był w stanie uspokoić go w ciągu godziny.
A skąd wzięły się kajdanki na pokładzie? To nic nadzwyczajnego. Znajdują się w wyposażeniu personelu pokładowego większości linii lotniczych, bo przypadków nieodpowiedniego zachowania pasażerów podczas podróży jest coraz więcej. Przyczynami są najczęściej lęki przed lataniem (wiele osób wsiada do samolotu po raz pierwszy w życiu) , nadmierne spożywanie alkoholu, zwłaszcza na pokładzie samolotu, a tam działa on szybciej i mocniej. Przy tym o ile personel pokładowy zazwyczaj potrafi dobrze ocenić to kto i ile wypił i komu kolejnego drinka podać już nie można, o tyle zwłaszcza podczas lotów czarterowych pasażerowie często mają własny alkohol i tego już raczej nikt nie kontroluje.