Ataków hakerskich na lotnictwo będzie coraz więcej

Nie zmienia to faktu, że wraz ze wzrostem ruchu lotniczego ataków na systemy linii lotniczych będzie coraz więcej i to zagrożenie nieustannie wzrasta w miarę tego, jak cyfryzacja wchodzi coraz głębiej w otaczającą nas przestrzeń - mówi Piotr Samson,prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

Aktualizacja: 08.11.2017 08:47 Publikacja: 07.11.2017 23:01

Ataków hakerskich na lotnictwo będzie coraz więcej

Foto: materiały prasowe

W Polsce mieliśmy niedawno dwa przypadki zakłóceń w transporcie lotniczym. Pierwszy dwa tygodnie temu, kiedy nagle zgasły monitory na lotnisku Chopina. Drugi w czerwcu 2015 r. w czasie, gdy LOT podejmował w Warszawie wszystkie linie należące do sojuszu Star Alliance. Czy w tych przypadkach zadziałała siła zewnętrzna?

Pojęcie „ataki hakerskie" można rozumieć bardzo szeroko. Od tego, że ktoś próbuje zakłócić działanie jakiegoś systemu, do dużych zorganizowanych akcji. Co je spowodowało — nadal jest wyjaśniane.

W 2015 roku wysiadł cały system rezerwacyjny w LOT. I rzeczywiście pojawiły się podejrzenia, że mogli do tego doprowadzić hakerzy. Ale nie zawsze takie problemy są wynikiem celowej, szkodliwej działalności. Na podobną skalę, co w LOT, mieliśmy niedawno wydarzenie z Wielkiej Brytanii, gdzie pracownik sprawdzający prawidłowość działania systemu awaryjnego British Airways, wyciągnął wtyczkę z gniazdka. A potem ją wpiął, powodując jeszcze większy problem. Nie był to więc hakerski.

Nie zmienia to faktu, że wraz ze wzrostem ruchu lotniczego ataków na systemy linii lotniczych będzie coraz więcej i to zagrożenie nieustannie wzrasta w miarę tego, jak cyfryzacja wchodzi coraz głębiej w otaczającą nas przestrzeń. Z drugiej strony lotnictwo dzisiaj jest zupełnie inaczej zorganizowane. Samoloty typu Dreamliner działają na zupełnie innej zasadach, niż nawet Boeingi 767, którymi do niedawna jeszcze latał LOT. W przypadku najbardziej nowoczesnych maszyn sygnały przesyłane są drogą elektroniczną. To właśnie powoduje, że ryzyko związane z tymi systemami wyraźnie rośnie.

Zapewne niedługo obejrzymy jakiś film, w którym haker porwie Dreamlinera, albo Airbusa 380. Czy taka sytuacja w realu jest możliwa?

Producenci samolotów muszą przewidzieć taką ewentualność. W związku z tym samoloty i ich systemy są zabezpieczane tak, aby niepowołana osoba nie dostała się do tego „krwioobiegu samolotu", czyli do sterowania nim i przekazywania danych. Nieustannie jednak mamy wyścig z czasem. producenci i linie lotnicze wymyślają nieustannie nowe rozwiązania i procedury zabezpieczenia. Z drugiej strony jednak są hakerzy, którzy starają się te zabezpieczenia złamać.

W przypadku samolotów cywilnych są jeszcze piloci, którzy kontrolują co się dzieje w kokpicie. W związku z tym prawdopodobieństwo, że rzeczywiście ktoś niepożądany przejmie kontrolę nad samolotem jest praktycznie zerowy. Pilot zawsze może odłączyć system „fly-by-wire" i sam przejąć stery.

Większe niebezpieczeństwo grozi systemom naziemnym, bądź też w kontroli ruchu lotniczego. Ale i tutaj cały czas wprowadzane są coraz skuteczniejsze systemy zabezpieczające.

Czy możemy w takim razie, że polskie lotnictwo jest bezpieczne, a w każdym razie tak bezpieczne, jak w innych krajach rozwiniętych?

Możemy tak powiedzieć, pamiętając jednak, że trwa nieustanny wyścig z czasem, parametry się zmieniają i wszystkie systemy muszą być nieustannie kontrolowane. Na początku grudnia LOT wprowadzi do swojej siatki jeden z najnowocześniejszych maszyn na świecie — Boeing 737 MAX. Dlatego LOT jako operator, lotniska, żegluga powietrzna oraz Urząd Lotnictwa Cywilnego, jako nadzór, musimy być świadomi jakie ryzyka wiążą się z tym wydarzeniem.

Kto może chcieć porwać samolot, bądź zakłócić funkcjonowanie lotniska?

Powody są takie same od lat. Są to osoby które chcą zwrócić na siebie uwagę, bądź zdestabilizować konkretną sytuację. Ewentualnie — w najgorszym wypadku — nawet porwać samolot aby wykorzystać go do uderzenia w jakiś cel. Zazwyczaj jednak chodzi o wytworzenie poczucia zagrożenia, lub wręcz terroryzm. Różnica polega jednak na tym, że jeszcze 10 lat temu jako groźby użyto by pistoletu, bądź noża. W tej chwili używa się do tego telefonu komórkowego albo laptopu, do którego wprowadzono odpowiednie oprogramowanie. Cel jest bardzo podobny, zmieniło się jedynie narzędzie.

Pojawił się w również inny element — zabawy bądź lekkomyślności. To przypadki, gdy piloci są oślepiani laserami, czy też na trasach przelotu samolotów pojawiają się drony. Ci, którzy oślepiają pilotów laserami nie robią tego, by doprowadzić do katastrofy, dla większości z nich jest to zabawa, bądź test: czy uda mi się wycelować w okienko pilota? To bardzo nieodpowiedzialne, a nasza rola polega na tym, żeby takich osób było jak najmniej, ponieważ jest to ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa.

ULC opublikował swoje prognozy wzrostu polskiego rynku lotniczego, wcześniej takie prognozy przedstawiła IATA. Chyba zaskoczeniem jest, że dynamika wzrostu wyhamuje?

Przez ostatnie lata Polska miała bardzo wysokie przyrosty ruchu, ale od niskiej podstawy. Teraz ta podstawa się zwiększa, a ruch będzie rósł dalej. Wszystko jednak wskazuje na to, że rok 2017 będzie ostatnim z tak dużą dynamiką.

Gdzie ten wzrost zahamuje: w regionach, czy w centrum?

Wzrost będzie wszędzie. Przede wszystkim jednak w centralnej Polsce, bo tutaj jest najwięcej biznesu, są państwowe instytucje, a region jest bogaty. W dużej mierze więc ten ruch będzie skierowany właśnie na Warszawę. Wzrośnie też liczba połączeń dalekiego zasięgu oferowanych przez LOT. Ale z drugiej strony w miarę wzrostu dochodu narodowego i bogacenia się Polaków coraz więcej osób, także z regionów, będzie mogło sobie pozwolić, aby latać coraz więcej. Będziemy ich zachęcać, aby w dłuższe podróże latali z Warszawy, natomiast w podróżach krótszego zasięgu z portów regionalnych.

Do tego dochodzi już teraz element rosnącego ruchu tranzytowego, którego nośnikiem jest LOT. Linia jest w fazie rozwoju i razem z tym rozwojem przybędzie nam pasażerów korzystających z połączeń tranzytowych, czyli połączenia przez Polskę. I na przykład pasażer z Bombaju, który leci do Nowego Jorku zamiast przesiadać się w Stambule, czy Helsinkach będzie mógł wybrać Warszawę.

Czy to właśnie rosnące znaczenie transportu lotniczego w Polsce skłoniło ULC do zorganizowania konferencji o cyberbezpieczeństwie w lotnictwie?

Lotnictwo w szybkim tempie staje się coraz bardziej cyfrowe. To jest korzystne dla rozwoju transportu i wygody pasażerów. Jednakże rosnąca zależność lotnictwa od systemów informatycznych oraz duża ilość zgromadzonych danych o pasażerach powoduje, że sektor lotniczy może stać się celem ataków hakerskich.

Cyberbezpieczeństwo ma także znaczenie ponadnarodowe. Żadne z państw nie jest w stanie samodzielnie chronić swojej cyberprzestrzeni. Dlatego konieczna jest ścisła współpraca, na arenie międzynarodowej. Dlatego, wspólnie z Ministerstwem Infrastruktury oraz EASA, zaprosiliśmy do Krakowa przedstawicieli władz lotniczych, krajowych i międzynarodowych instytucji lotniczych, a także ekspertów i reprezentantów firm związanych z branżą lotniczą, aby dyskutować jak skutecznie przeciwdziałać cyberatakom.

W Polsce mieliśmy niedawno dwa przypadki zakłóceń w transporcie lotniczym. Pierwszy dwa tygodnie temu, kiedy nagle zgasły monitory na lotnisku Chopina. Drugi w czerwcu 2015 r. w czasie, gdy LOT podejmował w Warszawie wszystkie linie należące do sojuszu Star Alliance. Czy w tych przypadkach zadziałała siła zewnętrzna?

Pojęcie „ataki hakerskie" można rozumieć bardzo szeroko. Od tego, że ktoś próbuje zakłócić działanie jakiegoś systemu, do dużych zorganizowanych akcji. Co je spowodowało — nadal jest wyjaśniane.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec