Co kilka dni któreś lotnisko, bądź jakaś ważna linia lotnicza zapowiada strajk. Część z nich jest odwoływana, ale nie wszystkie.
Z tego powodu Brytyjczycy nie wiedzą, czy wylecą na wakacje, a jeśli tak, to czy wrócą z nich o czasie. Jeśli dodamy do tego zatłoczone europejskie niebo i psujące się samoloty, obraz lotniczej mizerii na wyspach jest prawie kompletny.
Tyle, że nie tylko Brytyjczycy przeżywają niepewność związaną z podróżami. Bo planowany strajk pilotów British Airways nie dotyczy wyłącznie połączeń z wysp, a do protestu przymierzają się także pracownicy naziemni z hiszpańskiej linii Iberia, należącej do tego samego właściciela — Grupy IAG. Protest ma się odbyć wyłącznie na barcelońskim lotnisku 24, 25, 30 i 31 sierpnia i może spowodować potężne zamieszanie.
Przesądzony jest już strajk pilotów i personelu pokładowego w hiszpańskich, portugalskich, brytyjskich i irlandzkich bazach Ryanaira. Przewoźnik złożył im propozycję „na miarę możliwości w sytuacji spadających przychodów i zysków, braku MAXów i drogiego paliwa". Niskokosztowy przewoźnik już zapowiedział, że zamknie hiszpańskie bazy w katalońskiej Gironie, na Gran Canarii w Las Palmas i na Teneryfie. Pracę ma stracić tam 100 pilotów, bo jak zapowiadają przedstawiciele linii, w przyszłym roku jego flota z powodu opóźnień w dostawach MAXów zmniejszy się o 30 maszyn. Na razie strajk jest planowany na 1, 2, 6, 8, 13, 15, 20, 22 i 27-28 września. Dwa związki zawodowe reprezentujące hiszpańskich pracowników Ryanaira, USO i SICTPLA, zapowiedziały, że protest odbędzie się we wszystkich 13 bazach Ryanaira.
Pracownicy naziemni na dwóch największych lotniskach londyńskich, Heathrow i Gatwick, odwołali strajki zaplanowane na przyszły tydzień. A kolejne daty protestu przełożyli, bo zamierzają jeszcze negocjować z pracodawcami. Nowa oferta pracodawcy sprowadza się do podwyżki podstawowych zarobków o 3,5 funta dziennie. Data potencjalnego strajku, to pierwsza połowa września. Na razie dla Heathrow to wielka ulga, ponieważ każdy utracony pasażer, a szacowano, że ucierpi z jego powodu 88 tys. osób, to strata 26 funtów. Gdyby rzeczywiście, jak zapowiadano, odwołanych miałoby być 20 procent lotów, straty w przychodach sięgnęłyby 2,3 mln funtów. Nie zastrajkuje również personel easyJeta, który zaakceptował ofertę podwyżki płac o 13 procent, naliczonej wstecznie od 1 kwietnia 2019 roku.