W środę, 27 marca, Boeing przedstawi tam liniom lotniczym i agencjom zajmującym się leasingiem samolotów plany jak najszybszego powrotu B737MAX 8/9 do normalnych operacji. Amerykański koncern wysłał takie zaproszenie w poniedziałek, 25 marca rano.
W sobotę Boeing spotkał się już z przedstawicielami amerykańskich linii lotniczych, które mają w swojej flocie MAX-y: American Airlines, Delty i United. Teraz indonezyjska linia Garuda, która wcześniej informowała, że rezygnuje z zamówionych MAX-ów zapowiedziała, że nie wybiera się do Renton, a kilku innych przewoźników, w tym Lion Air i Ethiopian, których maszyny uległy katastrofom, zastanawiają się nad sensem uczestniczenia w takim spotkaniu.
Eksploatacja MAX-ów została zawieszona na świecie od 12 marca, a decyzją amerykańskiej agencji Federal Aviation Administration od 13 marca. Była to reakcja na katastrofę maszyny Ethiopian Airlines z 10 marca, która spadła wkrótce po starcie z Addis Abeby. Wtedy Boeing został zobowiązany do wprowadzeniu zmian w oprogramowaniu MAX-ów tak, by autopilot nie zmuszał maszyny do opuszczania dzioba wkrótce po starcie. W ostatnią środę FAA dostała od Boeinga dokumenty dotyczące nowego oprogramowania i modyfikacji szkolenia pilotów. Jak podaje „Wall Street Journal" skłania się do zaakceptowania tych zmian.
W opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu Boeing informuje o produktywnym spotkaniu z pilotami i klientami oraz regulatorami ruchu lotniczego w ostatnią sobotę i zapewnia o dalszej bliskiej współpracy przy zmianie oprogramowania i systemu szkoleń.
Po tym spotkaniu American Airlines wydały oświadczenie, że ich MAX-y będą uziemione przynajmniej do 24 kwietnia. Dla przewoźników jest to duże utrudnienie i strata finansowa. American Airlines z tego powodu musiały odwołać z tego powodu 90 rejsów dziennie. A te linie, które zdecydowały się na wynajęcie maszyn zastępczych, aby utrzymać siatkę połączeń (tak zrobił min. LOT) ponoszą średnio koszty 250 tys. dolarów miesięcznie.