W zawiadomieniu LOT wskazuje, że modlińskie lotnisko ma tylko jednego klienta – Ryanaira, który z kolei ma wyjątkowo korzystne warunki. Osiąga z tego powodu wielomilionowe zyski, podczas gdy port lotniczy od początku swojego istnienia generuje straty. Przy tym szczegóły umowy zna jedynie zarząd Modlina. Nie zna ich rada nadzorcza ani udziałowcy, wśród których są Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze oraz Agencja Mienia Wojskowego (łącznie mają 64,82 proc., reszta to Województwo Mazowieckie i Gmina Nowy Dwór). Zgodnie z nią im więcej pasażerów Ryanair przewiezie z modlińskiego portu, tym niższe stawki będzie płacił. Ustalono m.in., że do przekroczenia 3 mln będzie to 6 złotych za każdego pasażera, po przekroczeniu tego progu opłata spadnie do 5 zł. Ta umowa obowiązuje do 2023 roku.
Tymczasem każda nowa linia, która chciałaby tam wejść, musiałaby zaczynać od stawki 40 złotych. Przy cenach biletów, jakie stosują linie niskokosztowe, jest to różnica ogromna. Nieoficjalnie wiadomo, że Modlin właśnie pracuje nad nowym cennikiem mającym zachęcić nowych klientów. – Będziemy najtańszym lotniskiem w Polsce – powiedział „Rzeczpospolitej" Leszek Chorzewski, wiceprezes modlińskiego portu.
W swoim piśmie złożonym w UOKiK LOT wskazuje, że skoro liczba pasażerów Ryanaira zbliża się do 3 mln, które jednocześnie są progiem przepustowości portu, to oznacza, że żaden inny przewoźnik nie byłby w stanie osiągnąć tam skali operacji takiej jak Ryanair. „W kontekście zniżek, do których jest uprawniony Ryanair, ten przewoźnik jest w pozycji uprzywilejowanej i tym samym już na wstępie dyskryminuje potencjalnych użytkowników portu, co z kolei narusza generalną zasadę ustanowioną na podst. art. 67 ust 1 Ustawy z dnia 3 lipca 2002 Prawo Lotnicze oraz przepisów prawa lotniczego i unijnego" – czytamy w dokumencie.
Lotnisko w Modlinie od rozpoczęcia działalności notuje straty. Od 2013 r. do końca trzeciego kwartału 2017 r. (ostatnie dostępne dane) wyniosły one łącznie 123,536 mln zł. W tym samym czasie port korzystał z dotacji w wysokości 95,224 mln zł, w tym na infrastrukturę 93,559 mln złotych. Właśnie te pieniądze LOT uznał za noszące znamiona niedozwolonej pomocy publicznej. Oznacza to, że irlandzka linia może sobie pozwolić na niskie taryfy w lotach z Modlina, ponieważ jego działalność subsydiują podatnicy.
Nie jest to pierwszy taki przypadek Ryanaira. Podobnie było na początku jego ekspansji na rynku niemieckim i lotach z Lubeki w 2010 r. Lufthansa zaskarżyła wtedy praktyki Ryanaira, ale władze Lubeki rozpisały referendum, w którym mieszkańcy mieli odpowiedzieć na pytanie, czy zgadzają się na subsydiowanie lotów, podczas gdy pieniądze te mogłyby być wydane np na budowę żłobków i przedszkoli. Konsumenci wybrali tanie loty. Zdaniem Lufthansy, gdyby nie to wsparcie finansowe miasta, Ryanair miałby straty, latając z tego portu.