Strata netto wyniosła 320 mln wobec 269 mln rok temu. Obroty zwiększyły się o 3,1 proc. do 5,99 mld euro, a przewozy o 3 proc. do 22,7 mln podróżnych.
Początek roku jest zwykle najsłabszy w transporcie lotniczym, ale początek 2019 był szczególnie rozczarowujący dla Air France-KLM: przewoźnik aspirujący do pierwszego miejsca w Europie tracił po 3,2 mln euro dziennie, ale nie był osamotniony. Lufthansa podała wcześniej o stracie 336 mln euro po minus 52 mln rok temu z takiego samego powodu: wzrostu cen paliwa. AF-KLM zapłaciła teraz 1,2 mld euro, o 140 mln więcej. Ponadto koszty jednostkowe wzrosły o 1,2 proc., a przychody zmalały o 1,4 proc., koszty pracownicze zwiększyły się o 6,4 proc.
Prezes Ben Smith stwierdził w komunikacie, że „zgodnie z oczekiwaniami, europejski transport lotniczy i grupa AF-KLM funkcjonowały w I kwartale w trudnych warunkach rynkowych. W kwartale, który jest martwym sezonem, doszło do znacznego zwiększenia mocy przewozowych, co wywarło presję na przychody jednostkowe”.
Kwartał potwierdził ponadto różnice między Air France i KLM. Francuska linia powiększyła stratę operacyjną z 78 mln do 256 mln euro, a KLM zamienił zysk 60 mln na stratę 56 mln. To główny powód iskrzenia między obu liniami. Do zaostrzenia sytuacji doszło, gdy rząd Holandii podał o kupieniu 14 proc. udziałów w grupie, aby dorównać rządowi Francji.
Oba rządy powołały grupę roboczą, która ocenia takie kwestie jak struktura AF-KLM, długofalowa strategia przewoźnika, rola obu lotnisk w Paryżu i Amsterdamie; wnioski z dyskusji opublikuje w końcu czerwca Wyniki tych rozmów mogą skomplikować zadanie nowego prezesa, który chce nadrobić to, co zostawił mu poprzednik, Jan-Marc Janaillac odchodząc nagle w maju 2018.