W niedzielę, na kilka dni przed 75. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego Misiło umieścił na Twitterze wpis, w którym symbol Polski Walczącej używany przez polskie podziemie w czasie II wojny światowej, został umieszczony na tęczowym tle. "W 1944 stolicy bronili także geje i lesbijki. Czy się to komuś podoba czy nie. Zrozumcie to wreszcie prawicowi dyletanci" - napisał kilkadziesiąt minut później.
- To jest kolejny krok festiwalu profanacji symbolów, które są przyjęte z punktu widzenia funkcjonowania państwa, ale też święte z punktu widzenia religii - mówił ozdoba w Radiu Maryja. Tłumaczył, że "w Polsce dochodziło do akceptacji profanacji nabożeństwa pod patronatem prezydenta Trzaskowskiego", wspominając "mszę" na stołecznej paradzie równości.
- Dzisiaj mamy do czynienia z kolejnym krokiem, który jest związany z profanacją symbolu chronionego prawem. Ustawa z 14 czerwca 2014 r. zakłada, że znak Polski Walczącej (…) jest chroniony. W art. 2 tej ustawy mamy zapis, że każdy obywatel powinien odnosić się z czcią i szacunkiem wobec tego symbolu, a w art. 3 jest mowa o karze grzywny - tłumaczył warszawski radny.
Jak mówił Ozdoba, wniosek do prokuratury ws. Misiły to "wyraźny sygnał, że nie można profanować rzeczy świętych, związanych z polskości". - To uprawianie polityki w stylu Janusza Palikota. Pamiętam, jak znieważano krzyż na Krakowskim Przedmieściu, znieważano nasze święte symbole, znieważano powstańców. Dziś po raz kolejny to się tworzy profanując symbol nawiązując do ideologii LGBT po to, by wywołać skandal - ocenił.