Dlaczego Kukiz’15 jest tak niewidoczne w kampanii europejskiej? Startujecie symbolicznie i oddajecie pole PiS i PO?
Kukiz’15 jako jedyne ugrupowanie stara się prowadzić kampanię merytoryczną, skupioną na sprawach europejskich. Niestety kampanię do Parlamentu Europejskiego zdominowała tematyka krajowa i sprawy ideologiczne. Partia władzy od czasu do czasu wrzuca jakiś temat europejski, który wcześniej podnosił Kukiz’15, jak np. euro czy kwestię podwójnej jakości produktów. Poza tym, w przeciwieństwie do naszej konkurencji dobrowolnie zrzekliśmy się 30 mln zł subwencji partyjnej z budżetu państwa, i nie mamy „dopalaczy” w postaci państwowych mediów, spółek Skarbu Państwa i spółek komunalnych. Ale wierzę, że ludzie docenią naszą pracę z ostatnich paru lat, i dostrzegą, że nie muszą już wybierać między PiS a PO. Ruch Kukiz’15 to przede wszystkim tysiące działaczy i sympatyków ciężko pracujących w terenie i posłowie zajęci pracą w Sejmie, a nie politycy przesiadujący na kanapach w telewizji.
Jest pan warszawską „jedynką” Kukiz’15, a nie tylko nie widać pańskich bilbordów na mieście, ale i nie słychać pańskiego głosu i postulatów. Kukiz’15 odpuszcza świadomie te wybory?
Kandyduję z Warszawy i ośmiu powiatów podwarszawskich, czyli z okręgów gdzie intensywnie pracowałem przez ostatnie 4 lata. Mamy najmłodszą listę w okręgu. W odróżnieniu od konkurencji nie ma też na niej żadnych byłych członków PZPR. Moja kampania oparta jest na dobrowolnych wpłatach sympatyków, którym bardzo dziękuję za każdy billboard, plakat i ulotkę, którą mogłem kupić. Dziękuję również Panu Redaktorowi, że czytelnicy Rzeczpospolitej mogą usłyszeć mój głos i postulaty. My walczymy o kompetentną, uczciwą i pokoleniowo młodszą od konkurencji reprezentację Polski w Europie. Europosłowie PiS i PO mieli już szanse, ale nie sprawdzili się, przede wszystkim przez swoje kompleksy wobec naszych zagranicznych partnerów.
Będzie pan zabiegał o debaty z Włodzimierzem Cimoszewiczem, Jackiem Saryusz-Wolskim i Robertem Biedroniem?