Polak trafił do Kalifornii przed rozpoczęciem sezonu, po kilku latach spędzonych w Washington Wizards (dla niego to już 12. sezon w NBA). Głośno mówiło się o jego konflikcie z Johnem Wallem, a sam Gortat przyznawał, że ostatnie sezony w stolicy USA nie były dla niego najlepsze. W Los Angeles Clippers odetchnął, wychodził w pierwszej piątce, ale im dłużej trwał sezon, tym bardziej jego rola malała. Spędzał na parkiecie średnio 16 minut i w tym czasie zdobywał 5 punktów oraz 5,6 zbiórek, a to jego najsłabsze statystyki od lat.

 Clippers kontynuują przebudowę składu. Latem odeszła wielka gwiazda Blake Griffin, teraz pozbyli się m.in. Tobiasa Harrisa, a od lokalnego rywala Lakers pozyskali w wymianie młodego centra Ivicę Zubaca, którego mogą sobie zostawić w składzie, albo latem oferować w wymianach. Oddali także Avery'ego Bradleya, a pozyskali zawodników, których kontrakty wygasają z końcem sezonu. Dzięki różnym ruchom zwalniają sobie sporą część tzw. salary cap (limit pieniędzy, jakie zespoły mogą przeznaczać na wynagrodzenia bez płacenia podatku od luksusu), a latem na rynku wolnych agentów pojawi się sporo ciekawych nazwisk, m.in. Anthony Davis, o którego zimą bezskutecznie walczyli Los Angeles Lakers. Będą też Kawhi Leonard i Kevin Durant, o których Clippers zamierzają podobno powalczyć najmocniej.

Polski środkowy jest aktualnie bez klubu, przez 48 godzin będzie mógł przejąć go dowolny klub z NBA, ale razem z obowiązującym kontraktem. Po tym terminie jako wolny agent będzie mógł negocjować nową umowę (ma gwarantowane tzw. minimum dla weterana). Czy na Gortata znajdą się chętni? Bardzo możliwe, bo to jedno z najważniejszych nazwisk na liście zawodników, którzy mogliby podpisać kontrakty. Podobno interesują się nim sami Golden State Warriors, czyli główni kandydaci do obrony mistrzowskiego tytułu. Może się więc okazać, że z drużyny, która walczyła o sam udział w fazie play off trafi do szatni, w której rządza Stephen Curry, Klay Thompson i Durant. Polak byłby zmiennikiem DeMarcusa Cousinsa, który wrócił po poważnej kontuzji i radzi sobie bardzo dobrze. W składzie jest też środkowy Kevon Looney, ale być może trener Steve Kerr uzna, że ktoś taki jak Gortat - silny, dobry w obronie, potrafiący walczyć o zbiórki i stawiać zasłony przyda się w jego zespole.

Właśnie ta ostatnia umiejętność jest u Gortata bardzo ceniona. Rola klasycznych centrów, bijących się pod koszem, czekających na akcje dwójkowe i stawiających zasłony, malała w NBA w ostatnich latach, o czym mówił sam Polak. Ale w drużynie Warriors wiodące role odgrywają Curry i Thompson, którzy często rzucają z dystansu, uwalniając się od rywali dzięki zasłonom wysokich graczy. Polak jest 15. w statystyce punktów zdobywanych po jego zasłonach (3,6 asysty na mecz), ale lider Rugy Gobert (6 asyst) gra niemal dwa razy dłużej w każdym spotkaniu. Gortat chciałby trafić do składu mistrzów NBA, ale ma też potencjalnych rywali, bo do wzięcia są też Robin Lopez i Enes Kanter. Dwa lata temu Warriors podpisali kontrakt z Gruzinem Zazą Pachulią (teraz gra w Detroit Pistons), który oferował podobne walory, co Polak.

Jeśli nie Warriors, to może skuszą się Rockets, którzy też mają poważne ambicje, a ich podstawowy środkowy Clint Capela wypadł z gry na kilka tygodni? Niewiadomych jest dużo i może się zdarzyć taka, że po polskiego środkowego nie zgłosi się żadna drużyna z NBA, chociaż wydaje się to bardzo mało prawdopodobne, bo jego gra i profesjonalizm są bardzo cenione za oceanem. Co wtedy? Gortat zawsze może trafić do Europy, gdzie ma uznaną markę, albo wyruszyć w podróż do Chin, gdzie świetnie płacą i często zatrudniają weteranów z NBA w życiorysie.