„Czuję się w obowiązku powiedzieć: przepraszam. Przepraszam za zgorszenie, jakie miało miejsce w archidiecezji. Z głębi serca przepraszam osoby, które czują się skrzywdzone" – to słowa metropolity abp. Stanisława Gądeckiego z listu do wiernych na początek adwentu, który odczytywano w niedzielę w kościołach archidiecezji poznańskiej. Chodzi oczywiście o sprawę zmarłego przed dwoma tygodniami abp. Juliusza Paetza.
Słowa arcybiskupa Gądeckiego mogą oczywiście pozostawiać pewien niedosyt. Niektórzy komentatorzy zwrócili już uwagę na to, że przeprasza on tych, którzy czują się skrzywdzeni, a nie tych, którzy zostali skrzywdzeni. W ich opinii słowo „przepraszam" nie idzie do konkretnych osób, lecz rzucone jest po prostu w medialną przestrzeń dla świętego spokoju. Można do tego podchodzić w ten sposób, czepiać się poszczególnych słów, wątpić w szczerość intencji – tyle tylko, że przyjmując takie stanowisko, rozmieniamy się na drobne i tracimy z pola widzenia szerszy kontekst.
W liście abp. Gądeckiego do diecezjan pada bowiem nie tylko słowo „przepraszam". Metropolita poznański wprost przyznał, że jego poprzednik był oskarżony o molestowanie kleryków. Dwa tygodnie temu – w oświadczeniu wygłoszonym po pochówku abp. Paetza na cmentarzu – takie słowa nie padły. Wszyscy o tym dookoła przez lata mówili, a Kościół hierarchiczny konsekwentnie milczał. Milczał też o tym, że zmarły arcybiskup senior nigdy nie wyraził publicznej skruchy i był przekonany o swojej niewinności. Niby wszyscy wiedzieli, ale...
Teraz jednak wszystko to zostało podane na tacy. I trzeba arcybiskupowi Gądeckiemu pogratulować odwagi. Mógł przecież dalej milczeć z obawy przed tymi, którzy wciąż przekonani są o nieprawdziwości zarzutów postawionych przed laty abp. Paetzowi.
Niedosyt w tej sprawie może dziś budzić brak przeprosin ze strony ówczesnych biskupów pomocniczych, którzy wiedzieli o zarzutach formułowanych pod adresem abp. Paetza i publicznie występowali w jego obronie. Ale metropolita poznański nic w tej sprawie zrobić nie może. To wyłącznie kwestia ich sumienia.