Zandberg w programie „Śniadanie w Polsat News i Interii” ocenił, że to Prawo i Sprawiedliwość ponosi „odpowiedzialność za nieodpowiedzialne decyzje”. - W styczniu, kiedy pod presją nastrojów społecznych otwieraliście kolejne przestrzenie życia społecznego, robiliście to bez wiedzy, jaki jest poziom zakażeń brytyjską odmiana wirusa. My was ostrzegaliśmy na parlamentarnym zespole ds. szczepień. Mówiliśmy, że otworzenie szkół w tej sytuacji, to jest proszenie się o kłopoty - zwrócił uwagę polityk, według którego obecnie „jesteśmy w sytuacji krytycznej”.
- Teraz, w tym momencie, stoimy przed wyborem: albo mniejsze obostrzenia dłużej, albo silniejsze, krócej. Jestem przekonany, że lepsze na dłuższą metę dla społeczeństwa i gospodarki są silniejsze, zdecydowane działania, które będą mogły potrwać krócej, dając nadzieję na szybszy powrót do normalności - powiedział poseł Lewicy.
Zandberg podkreślił, że choć dykusja na temat skutków pandemii często koncentruje się na przedsiębiorcach, to jest też „grupa wielokrotnie liczniejsza niż przedsiębiorcy, której i media i politycy poświęcają dużo mniej czasu - pracownicy”. - Minister zdrowia przyznał, że połowa zakażeń dokonuje się w miejscach pracy. Dzieje się tak dlatego, bo ludzie, którzy są chorzy, idą do pracy i zarażają swoje koleżanki i kolegów. Robią tak dlatego, bo w Polsce jest system zachęcający do ukrywania, że jest się chorym - mówił.
- Jeżeli ktoś dostanie decyzję o kwarantannie, jeżeli ktoś pójdzie na zwolnienie lekarskie, to ma obciętą przynajmniej jedną piątą pensji - przypomniał polityk Razem, dodając, że jego ugrupowanie proponowało wprowadzenie pełnopłatnych zwolnień na czas pandemii. - Usłyszeliśmy, że tego nie można zrobić, bo to „rozpuści” pracowników - tłumaczył.
Posłanka Lewicy Marcelina Zawisza kilka dni temu alarmowała, że państwowa Poczta Polska w trakcie pandemii groziła chorującym pracownikom zwolnieniem z powodu absencji chorobowych. W pismach pracownicy mogli przeczytać: „częsta i liczna absencja chorobowa powoduje: dezorganizację pracy, utrudnia właściwe jej planowanie, zakłóca tok bieżącej i terminowej realizacji zadań oraz zatrudnienie w godzinach nadliczbowych i zwiększenie obowiązków pracownikom obecnym w pracy”. W odpowiedzi na pytanie „Rzeczpospolitej” o wywołaną przez posłankę Zawiszę sprawę, Poczta Polska potwierdziła, że faktycznie takie pismo trafiło 5 lutego do pracowników jednej z lokalnych jednostek Poczty. Jednak zdaniem państwowego operatora sprawa przedstawia się inaczej, niż twierdzi posłanka.