W czasie czwartkowego posiedzenia Sejmu, o czym informuje Onet, Janusz Korwin-Mikke złożył wniosek formalny mówiąc, że wniosek jest "absolutnie apolityczny". Przemawiając poseł miał maseczkę ochronną założoną tak, by jego usta nie były zakryte.
- Zauważyłem ze zdumieniem, że zupełnie inteligentni posłowie nie są w stanie zrozumieć nieraz co się do nich mówi - powiedział poseł Konfederacji dodając, iż okazało się, że to nie wina posłów.
Czytaj także:
Maksymowicz: Wyższa śmiertelność i inne objawy brytyjskiego wariantu koronawirusa
- Zawartość dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu wynosi 4 proc. - stwierdził i dodał, że gdyby tylko 10 proc. tego powietrza, przetrzymywanego w maseczce, wracało do płuc, dawałoby to stężenie 4 tys. jednostek na milion.
- Okazuje się, że już przy oddychaniu powietrzem o stężeniu równym tysiąc jednostek na milion obserwuje się mierzalny spadek zdolności intelektualnych - oświadczył Korwin-Mikke.