Ministerstwo Zdrowia poinformowało dziś o 10 241 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Z powodu COVID-19 w ciągu doby zmarło siedem osób. Od początku pandemii w Polsce odnotowano już łącznie 263 929 przypadków zakażenia i 4483 zgonów.

Dane mówiące o mniejszej liczbie nowych zakażeń skomentował na antenie Polsat News prof. Andrzej Horban, przewodniczący grupy rządowych doradców epidemiologicznych. Jak przyznał, nie można jeszcze wyciągać żadnych wniosków. - Z reguły w poniedziałek jest mniej nowo zdiagnozowanych, niż w ciągu tygodnia, bo taki jest cykl pracy laboratoriów - powiedział. - Ważne, że nie jest 15-20 tys., mamy światełko w tunelu - dodał. - Nasz system jest policzony na kilkanaście tysięcy chorych, do 30 tys. Ci chorzy będą "załatwiani" w taki sposób, jak być powinni, tzn. otrzymają pomoc medyczną zgodnie z zasadami sztuki - zapewniał.

Prof. Horban zaznaczył także, że rząd chciałby uniknąć lockdownu. - Jest takie ryzyko, ale trudno to sobie teraz wyobrazić - stwierdził. - (...) Celem tzw. lockdownu jest po pierwsze utrzymanie epidemii na takim poziomie, żeby były dostępne łóżka szpitalne dla osób, które muszą być hospitalizowane - dodał. - Drugim celem jest ochrona osób, które chorują w sposób ciężki. Wszyscy wiemy, że dotyczy to osób starszych - granicą arbitralną jest 70 lat, ale również ludzie relatywnie młodzi, czyli 50-60-letni. Widzimy to w szpitalach - chorują ludzie relatywnie młodzi, bez dużych obciążeń, dlatego, że ta grupa też zaczyna być zarażana - wytłumaczył prof. Horban.

Zapytany o ryzyko zakażeń w trakcie trwających od kilku dni protestów, prof. Horban ocenił, że jest ono wysokie. - Apelowałbym do wszystkich o ociupinę rozsądku, cofnięcie się krok do tyłu i zaczęcie normalnego dialogu, a nie ryzykowanie załamania całego systemu ochrony zdrowia - powiedział. - Wydaje się, że przyczyną wzrostu zachorowań, którym widzimy od połowy października, jest powrót studentów na uczelnie - zaznaczył.