Jeden z widzów, który w minioną niedzielę wybrał się do madryckiego Teatro Real, aby obejrzeć „Bal maskowy” Giuseppe Verdiego, powiedział, że na widowni nie było odpowiednich odstępów. - Niektóre miejsca w boksach były zamknięte, ale w górnych wszyscy byliśmy ściśnięci. Były zajęte całe rzędy, po 15 osób siedziało tuż obok siebie - podkreślił w rozmowie z dziennikiem „El Pais”.

Potwierdziła to także inna osoba z publiczności, pisarka i dziennikarka Rosa Montero. „W pierwszych 10 rzędach, na najdroższych siedzeniach, wszyscy byliśmy zablokowani, nie było żadnej wolnej przestrzeni” - napisała we wpisie na Twitterze i podkreśliła, że władze teatru "wykazały się brakiem kompetencji". 

Teatro Real poinformował, że „mała grupa widzów” została zmuszona do opuszczenia budynku. Zaznaczono jednak, że przestrzegano zasad bezpieczeństwa. W oświadczeniu podkreślono, że zajętych było zaledwie 51,5 proc. miejsc. Zgodnie z wytycznymi władz Madrytu, teatry mogą mieć zajęte do 75 proc. przestrzeni. „Grupa widzów klaskała i krzyczała, aby wyrazić swój sprzeciw. Protest trwał nawet po tym, jak zaproponowano ponowne zajęcie miejsc lub zwrot pieniędzy” - zaznaczono. 

W oświadczeniu stwierdzono także, że choć wielu demonstrującym widzom znaleziono nowe miejsca, niewielka grupa kontynuowała protesty. Po dwóch nieudanych próbach wznowienia spektaklu, około godziny 21.10 podjęto decyzję o opuszczeniu kurtyny. „Kierownictwo Teatro Real rozpocznie dochodzenie w celu zbadania tego niefortunnego incydentu. Zostaną podjęte niezbędne środki, aby zapewnić, że przyszłe przedstawienia będą przebiegać normalnie” - zapewniły władze teatru. 

W niedzielę, podobnie jak w sobotę, ministerstwo zdrowia Hiszpanii nie podało danych dotyczących rozwoju epidemii koronawirusa. Według statystyk z piątkowego wieczora liczba wszystkich przypadków zakażenia sięga tam 640 040, a zmarłych – 30 495 osób. Druga fala epidemii koronawirusa w Hiszpanii nie słabnie. W ciągu ostatniej doby na Covid-19 zmarły tam 44 osoby, z czego aż 37 w Madrycie.