658 nowych zakażeń w sobotę to najwyższy jak dotąd wynik. W piątek było podobnie – odpowiednio 657 przypadków. Statystykę obniża nieco niedziela z 548 potwierdzonymi testami. Wciąż najwięcej odnotowuje się ich na Śląsku i w Małopolsce. Łącznie od piątku do niedzieli przybyły 1863 zakażenia.
W niedzielę zmarło 10 zakażonych, w sobotę 5, a w piątek 7. Łączna liczba zmarłych od początku pandemii to 1731 przy 46 894 zakażonych.
Resort: górnicy podbijają statystykę
Ściągnięty z urlopu minister zdrowia Łukasz Szumowski uspokajał w piątek, że rekordowa liczba jest wynikiem przesiewowych badań w kopalniach: – Jeśli odjęlibyśmy te 100 przypadków z jednej kopalni i 227 ze Śląska, gdzie są to głównie górnicy i ich rodziny, to wzrost nie byłby aż taki wielki. Do tego dwa–trzy ogniska w Małopolsce – przekonywał.
I zapewnił, że nie ma mowy o powrocie do izolacji społecznej z marca i kwietnia: – Lockdownu w Polsce na pewno nie będzie. Mamy na szczęście do czynienia z ogniskowym charakterem wzrostów – powiedział.
Rząd jednak wyraźnie zmienił narrację. Zamiast zapewniać o wypłaszczaniu się krzywej zakażeń, w piątek po południu zwołano zespół zarządzania kryzysowego, a po posiedzeniu rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział, że rząd bierze pod uwagę zaostrzenie obostrzeń w powiatach, w których wzrost zakażeń jest największy (pod uwagę branych jest 20 z 400 powiatów), oraz powrót kwarantanny dla wybranych krajów, w których notuje się wzrost zakażeń. – Analizowano m.in. regionalne podejście do obostrzeń, które mogą obejmować poszczególne gminy lub powiaty, tak aby dostosować ewentualne decyzje do lokalnej sytuacji. W tej chwili nie zarekomendowano przywrócenia obowiązkowej kwarantanny, ale taki wariant jest brany pod uwagę – zastrzegł rzecznik rządu, dodając, że decyzje zostaną podjęte w ciągu najbliższych tygodni.