Związane z pandemią obostrzenia w przemieszczaniu się radykalnie ograniczyły ruch na drogach, jednak nie wpłynęły tak znacząco, jak można byłoby oczekiwać, na liczbę nietrzeźwych za kierownicą – obecnie policja łapie ich średnio ok. 155 dziennie. Od stycznia ujawniła ponad 21 tys. prowadzących po alkoholu, a tylko w wielkanocny weekend łącznie 542 – wynika z danych Komendy Głównej Policji dla „Rzeczpospolitej".

– W tym roku być może dodatkowo dla niektórych osób alkohol stanie się łatwo dostępnym środkiem rozładowywania napięć towarzyszących przymusowemu ograniczeniu normalnej aktywności. I takie osoby będą pojawiały się w ruchu drogowym – komentuje Ilona Buttler z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego.

Co więc wynika ze statystyk? W tym roku od stycznia do marca policja ujawniła 19,8 tys. pijanych kierowców – to o 2,8 tys., czyli o 12 proc. mniej niż w tym samym czasie ubiegłego roku. Z kolei tylko w ciągu dziewięciu pierwszych dni kwietnia złapano ponad 1,4 tys. nietrzeźwych kierujących (to spadek o jedną trzecią wobec analogicznego okresu minionego roku), czyli średnio 155 dziennie. Prowadzili po alkoholu, choć – co istotne – już obowiązywały bardzo surowe obostrzenia, nakazujące wyjścia z domu ograniczyć tylko do sytuacji niezbędnych, np. dojazdu do pracy.

Jak się okazuje, po wprowadzeniu rygorów mających zahamować pandemię kierowcy nie zmienili nawyków – najwięcej tych z promilami jest łapanych w niedzielę. Tegoroczny rekord, 244 pijanych, padł 8 marca (rok temu było ich ponad 300). W pierwszy dzień świąt wpadło 180 pijanych kierowców.

Co charakterystyczne, wielu prowadzi w stanie potężnego odurzenia.

– Zatrzymujemy wielu kierowców, którzy mają znaczną ilość alkoholu. Nie wsiedli po jednym piwie czy na kacu – słyszymy od policjantów z drogówki.

Blisko 3,5 promila miał 28-latek, który w Daleszycach pod Kielcami stracił panowanie nad samochodem i próbował uciec. – Pojazd uderzył w barierę oddzielającą jezdnię od chodnika, następnie w ogrodzenie posesji, po czym wywrócił się na dach – mówi Karol Macek, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Kielcach. Jak zaznacza, w tygodniu ruch spadł o połowę, w weekend jeszcze bardziej. – Mniej jest wypadków i kolizji, ale wciąż są kierowcy, którzy prowadzą po alkoholu – przyznaje Macek.

Prawie 3 promile miał 49-latek, który na Podkarpaciu na prostej drodze uderzył w tył jadącego przed nim samochodu. Inny pijany za kierownicą rozbijał się ulicami Lubartowa (Lubelskie), policjantów przekonywał, że tylko „powąchał rozpuszczalnik w sklepie". Z kolei pod Łodzią nietrzeźwy prowadzący zderzył się z innym samochodem i uciekł. Zatrzymali go sami kierowcy, kiedy podjechał na stację paliw – miał 3 promile alkoholu. A w Krzeszowicach (Małopolska) odurzony alkoholem (2 promile) mężczyzna wyjechał z bocznej drogi i uderzył w radiowóz, po czym zaczął uciekać. To zaledwie kilka przypadków z ostatnich dni.

Co ważne, kontroli trzeźwości jest obecnie mniej, bo policja w związku z pandemią nie robi już badań przesiewowych, które dotąd masowo urządzała w ramach różnych akcji profilaktycznych, jak np. „Trzeźwy poranek". Teraz używa tylko automatów z wymiennymi ustnikami.

Jak dalsze ograniczenia związane z pandemią wpłyną na zachowania kierowców? Według Ilony Buttler obecny czas jest nieporównywalny z tym z 2019 roku, więc nie sposób przesądzić jak rozwinie się sytuacja.

– Wprowadzenie w Polsce stanu epidemiologicznego, a potem stanu epidemii znacznie ograniczyło liczbę podróży, a policja otrzymała nowe, dodatkowe zadania i prawdopodobnie nie jest w stanie z taką samą intensywnością, jak rok temu kontrolować trzeźwości uczestników ruchu drogowego – zauważa Buttler. I przyznaje, że spodziewała się, że „w obecnej sytuacji spadek liczby nietrzeźwych kierujących będzie zdecydowanie większy".

– Od kilku lat w Polsce mieliśmy trudności z ograniczaniem liczby osób, które decydowały się na jazdę po spożyciu alkoholu, co wskazywałoby na to, że nie udało nam się przekonać wszystkich, że prowadzenie pojazdu po spożyciu alkoholu jest zachowaniem wysoce ryzykownym – zauważa ekspertka ITS. I zwraca uwagę, że w tym roku niektórzy mogą łatwiej sięgać po alkohol, by zmniejszyć napięcia związane z rygorami, a wśród tych osób mogą być także kierowcy. Jak niedawno pisała „Rzeczpospolita", coraz więcej sklepów z alkoholem dostarcza towar na zamówienie, wprost pod drzwi.

Krzysztof Brzózka, były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, zwracał uwagę na to, że zamykanie się w domach sprzyja piciu. – Samotność może zwiększać zachowania ryzykowne, szczególnie jeśli ktoś był już na krawędzi – mówił Brzózka.

O tym, że kwarantanna może negatywnie wpłynąć na zdrowie psychiczne, powodując m.in. skłonność do uzależnień, napisał niedawno magazyn naukowy „The Lancet".