Jednak, zdaniem ambasadora Rosji w Pjongjangu, sytuacja nie jest aż tak trudna.
- Dzięki Bogu jesteśmy daleko od czasów "forsownego marszu" (określenie poświęceń, na jakie musieli zdobywać się mieszkańcy kraju w czasach głodu z początku lat 90-tych - red.) i mam nadzieję, że nigdy do czegoś takiego nie dojdzie - stwierdził Matsegora.
- Najważniejsze jest to, że dziś w kraju nie ma głodu - podkreślił ambasador.
Dyplomata przyznał, że w związku z zamknięciem granic Korei Północnej "importowane towary zniknęły ze sklepowych półek", ale "większość krajowych produktów jest dostępnych, a ceny wzrosły umiarkowanie".