O tajemniczej naradzie, która miała miejsce w poniedziałek w administracji prezydenta Ukrainy, poinformował w środę popularny portal Ukraińska Prawda.
Petro Poroszenko miał zebrać członków swojej parlamentarnej frakcji i namawiać do prowadzenia „ostrej kampanii", wymierzonej przeciwko faworytowi wyborów Wołodymyrowi Zełenskiemu. Powalczy z nim o fotel prezydenta w drugiej turze 21 kwietnia.
Z doniesień tych wynika, że w trakcie tej narady ukraiński prezydent przyznał, że przed pierwszą turą skupiał się na walce z szefową Batkiwszczyny Julią Tymoszenką i nie zwracał uwagi na Zełenskiego. – Powinniśmy znokautować przeciwnika – miał rzucić podczas spotkania z deputowanymi swojej frakcji.
Zapewne wielu Ukraińców znokautowały nowe plakaty wyborcze Poroszenki, które we wtorek pojawiły się na ulicach miast. Przedstawiono na nich patrzących na siebie ukraińskiego przywódcę i prezydenta Rosji Władimira Putina. Krótki podpis brzmi „21 kwietnia, decydujący wybór". Dziennikarze natychmiast przypomnieli Poroszence, że ukraińskie prawo zabrania udziału w agitacji wyborczej osobom, które nie są obywatelami Ukrainy. Zabrania się też wykorzystywanie wizerunku bez pisemnej zgody przedstawionej osoby. Putina, rzecz jasna, nikt się o to nie pytał. – My wybieramy Putina, a Ukraińcy – zobaczymy – komentował ironicznie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Całkiem poważnie potraktował plakaty wyborcze Poroszenki były szef resortu obrony Anatolij Hrycenko, który odpadł z wyścigu wyborczego w pierwszej turze. Oskarżył urzędującego prezydenta o „celowe wprowadzenie rozłamu w państwie". – Wprost i bezpodstawnie obraził i zlekceważył 85 proc. wyborców, którzy w pierwszej turze zagłosowali na innych kandydatów – komentował Hrycenko nowe plakaty wyborcze Poroszenki.