Reklama
Rozwiń

Przestrzeń publiczna nie jest niczyja

Kto powinien tworzyć przestrzeń publiczną w Polsce i brać za nią odpowiedzialność? Mieszkańcy, włodarze czy biznes?

Aktualizacja: 24.10.2019 17:14 Publikacja: 24.10.2019 17:02

Przestrzeń publiczna na Podhalu bywa zdominowana przez informacyjny chaos, skutecznie psujący krajobraz

Foto: materiały prasowe

Chaos przestrzenny, nagromadzenie reklam i szyldów, zaniedbane skwery i bezsensowne krawężniki. Do tego błędy merytoryczne i ortograficzne na znakach, nierzadko prowadzących donikąd – to tylko niektóre grzechy przestrzeni publicznej, wymieniane przez autorów strony Przestrzeń Publiczna na Podhalu.

Jej twórcy od czerwca dokumentują liczne niedoskonałości przestrzeni publicznej w Zakopanem i na Podhalu. Publikują na Facebooku zdjęcia i krótkie opisy.

Najbardziej przeszkadza im „informacyjny śmietnik" wokół, mnogość reklam, szyldów, banerów, ale też ogólny brak pomyślunku w zarządzaniu wspólną przestrzenią. Latem w Zakopanem rozstawiana jest np. dmuchana, pstrokata zjeżdżalnia dla dzieci, która zasłania historyczną willę zakopiańską.

– Wygląda to fatalnie. To kolejny przykład niemocy prawa. Często wszystko rozbija się o nieścisłe definicje użyte w ustawie – zwracają uwagę aktywiści.

W przestrzeni publicznej Podhala piętnują także kicz, brak wyobraźni, wszelką niefunkcjonalność, czasem brak bezpieczeństwa. – Według nas Zakopane otoczone przez cztery parki narodowe, chcące uchodzić za zimową stolicę Polski, powinno wyznaczać sobie wysokie standardy w przestrzeni publicznej i trzymać się tych standardów, a nawet być przykładem dla innych turystycznych miejscowości – twierdzi Przestrzeń Publiczna na Podhalu.

Według aktywistów „bez ruchu oddolnego nic się nie zmieni. Aby na naszym Podhalu przestrzeń publiczna była sprawniej zarządzana i wyglądała lepiej niż w tej chwili, potrzeba interdyscyplinarnego zespołu specjalistów, ludzi znających region, mocno zaangażowanych w kształtowanie przestrzeni wspólnej".

Lokalni gospodarze

– Każda przestrzeń publiczna potrzebuje dobrego gospodarza. Troska o wspólną przestrzeń to dzisiaj próba wzięcia za nią bezpośredniej odpowiedzialności – mówi dr Artur Jerzy Filip z Politechniki Warszawskiej, badacz i praktyk innowacyjnych form międzysektorowego współzarządzania projektami miejskimi, autor nowej książki „Wielkie plany w rękach obywateli".

Według niego w Europie przeważa tendencja przekazywania odpowiedzialności za tworzenie wspólnej przestrzeni w ręce władzy centralnej lub samorządowej. – Można odnieść wrażenie, że w Polsce istnieje wręcz społeczne oczekiwanie: niech władza zaprojektuje przestrzeń publiczną – ocenia Artur Jerzy Filip.

Tymczasem w USA prace urbanistyczne prowadzone są z większym udziałem mieszkańców. Zainteresowanym nie tylko umożliwia się współdecydowanie o przestrzeni, ale wprost zachęca do wzięcia odpowiedzialności za dobro publiczne.

Europa i USA to dwa różne modele zarządzania przestrzenią wspólną, choć oba przenikają się i wzajemnie inspirują. Pomysłem, który eksperymentalnie wprowadzany jest w nielicznych krajach UE są tzw. Lokalni Gospodarze, którzy w Stanach Zjednoczonych mają już długą tradycję.

W amerykańskich miastach i regionach to często oni opiekują się przestrzenią publiczną, decydują o jej kształcie, choć nie posiadają praw własności do zarządzanego terenu. Lokalni Gospodarze to najczęściej wspólnoty, organizacje, instytucje czy przedsiębiorcy na trwałe obecni w danej przestrzeni.

Ta metoda współzarządzania tym co wspólne mogłaby sprawdzić się także w Polsce. Na razie największą bolączką podobnych inicjatyw na naszym gruncie jest brak rozwiązań prawnych, które umożliwiałyby prowadzenie takiej działalności. Tam gdzie Lokalni Gospodarze zaczęli pracować, np. w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, wzrosło ogólne zainteresowanie społeczne przestrzenią wspólną.

Demokracja w miastach

Zgodnie z obowiązującym polskim prawem przestrzeń publiczna ma przyczyniać się do poprawy jakości życia mieszkańców, co jest zapisane w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z 27 marca 2003 r. Czytamy tam: „przestrzeń publiczna to obszar o szczególnym znaczeniu dla zaspokajania potrzeb mieszkańców, poprawy jakości ich życia i sprzyjający nawiązywaniu kontaktów społecznych ze względu na jego położenie oraz cechy funkcjonalno-przestrzenne".

– Przestrzeń publiczna powinna być otwarta, stawać się miejscem spotkań, dyskusji, nawet napięć i społecznych tarć. Przestrzeń wspólna w Polsce powinna odzwierciedlać demokratyczny system wartości – mówi Jakub Szczęsny, architekt, właściciel pracowni autorskiej SZCZ, znany z takich realizacji jak Dom Kereta w Warszawie, który dobrze wpisał się w przestrzeń publiczną stolicy Polski.

– Do niedawna troska Polaków kończyła się na drzwiach domów, to co wspólne było traktowane gorzej. Ostatnie lata pokazały, że Polacy chcą dbać o przestrzeń publiczną bardziej niż do tej pory – ocenia Szczęsny.

Poczuwamy się do odpowiedzialności za przestrzeń wspólną i całkiem polubiliśmy życie publiczne. Według architekta warto jednak rozróżnić we współczesnych miastach autentyczną przestrzeń publiczną od tej publicznej tylko pozornie.

– Wiele prywatnych przestrzeni w miastach jedynie udaje przestrzeń publiczną, tak jak np. wielkopowierzchniowe galerie, które łudzą nas, że między sklepami istnieje prawdziwa przestrzeń publiczna, a nie handlowa – ocenia Szczęsny.

Jego nowy projekt architektoniczny „Przestrzeń" tworzy system pawilonów z doczepianymi stołami, ławkami, hamakami itp. Pawilony zostaną zainstalowane w trzech miastach: Kielcach, Rzeszowie i Szczecinie. Mają stać się pozytywnym przykładem zagospodarowania miejskiej przestrzeni publicznej architekturą służącą poprawie jakości życia mieszkańców.

– W ciągu ostatniej dekady wdrożono w Polsce wiele narzędzi współdecydowania o publicznych przestrzeniach. Standardem stały się konsultacje społeczne. Mamy liczne i popularne budżety partycypacyjne – przypomina dr Artur Filip.

I wskazuje: – Czas wykonać kolejny krok. Potrzebne jest jeszcze skuteczniejsze, a przede wszystkim długoterminowe, współzarządzanie przestrzenią publiczną. Pora na lokalnych gospodarzy i trwałą współpracę międzysektorową, tworzenie sojuszy między mieszkańcami, władzą publiczną i prywatnym biznesem. To może przynieść dobre rezultaty – apeluje ekspert.

Chaos przestrzenny, nagromadzenie reklam i szyldów, zaniedbane skwery i bezsensowne krawężniki. Do tego błędy merytoryczne i ortograficzne na znakach, nierzadko prowadzących donikąd – to tylko niektóre grzechy przestrzeni publicznej, wymieniane przez autorów strony Przestrzeń Publiczna na Podhalu.

Jej twórcy od czerwca dokumentują liczne niedoskonałości przestrzeni publicznej w Zakopanem i na Podhalu. Publikują na Facebooku zdjęcia i krótkie opisy.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Nieruchomości
Ponad 27 mln euro dla spółki Echo Investment
Nieruchomości
Druga obniżka stóp. Będzie przełom na rynku mieszkań?
Nieruchomości
Barometr cen mieszkań. Oglądających dużo, kupujących mniej
Nieruchomości
Ceny ofertowe nowych mieszkań w czerwcu. Gdzie jest drożej?
Nieruchomości
Bulwar Izerski w Świeradowie-Zdroju. Apartamenty w otoczeniu gór