W 2014 r. analitycy spółki ubezpieczeniowej Coface zarejestrowali o 21 proc. mniej upadłości wśród firm budowlanych w porównaniu z 2013 r. Wszystko wskazuje na to, że spółki, które przetrwały ostatnie lata, zaczęły się dostosowywać do coraz trudniejszych warunków rynkowych.
– Statystyki dotyczące niewypłacalności przedsiębiorstw budowlanych w Polsce pokazują, że udało się zrobić istotny krok naprzód. Branża, w której w latach 2010–2012 było wiele upadłości, przeobraziła się w sektor wykazujący największą poprawę pod względem liczby przypadków niewypłacalności. Na razie jednak oznaki ożywienia widać głównie w budownictwie mieszkaniowym, stanowiącym niewielką część całego sektora budowlanego – zauważa Marcin Siwa, dyrektor działu oceny ryzyka w Coface.
Bez zrywu
W branży budowlanej bankrutują przede wszystkim firmy wykonawcze oraz mniejsi deweloperzy. Znacznie lepiej radzą sobie większe spółki, zarówno wykonawcze, jak i deweloperskie. – Zaczęła rosnąć liczba sprzedanych mieszkań, wydawanych jest więcej pozwoleń na budowę. Perspektywy są zatem obiecujące. Na fali poprawy sytuacji rynku budowlanego korzystać będą producenci i dystrybutorzy materiałów budowlanych, których marże wzrosną dzięki większemu popytowi. Należy oczekiwać stopniowego wychodzenia z deflacji cen produkcji budowlano-montażowej zapoczątkowanej w połowie 2012 r. – prognozuje Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface.
Jego zdaniem nie wszystkie firmy będą jednak w stanie skorzystać z lepszej koniunktury. Wiele zależy od tego, jak szybko uporają się z negatywnymi skutkami bessy z lat ubiegłych, oraz od portfela ziemi pod kolejne projekty.
Jak jednak zapewnia Tomasz Starus, członek zarządu ubezpieczyciela Euler Hermes, rynek zdążył się już oczyścić z firm, które były na tyle słabe finansowo, że nie poradziły sobie ze spowolnieniem na budowach w drugiej połowie ubiegłego roku.