Czy niedzielny zakaz handlu zostanie zniesiony?

Działająca od roku ustawa przynosi więcej szkody niż pożytku, cele przyświecające ustanowieniu przepisów można bez trudu osiągnąć w lepszy sposób – to wnioski z naszej eksperckiej debaty.

Publikacja: 07.03.2019 18:54

W panelu udział wzięli (od lewej, za prowadzącym Adamem Roguskim): Paweł Dziekoński, wiceprezes Kaza

W panelu udział wzięli (od lewej, za prowadzącym Adamem Roguskim): Paweł Dziekoński, wiceprezes Kazar Footwear, Anna Wysocka, dyrektor działu wynajmu powierzchni handlowych w JLL, Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz, członek zarządu Polskiej Izby Nieruchomości Komercyjnych, oraz Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Minął rok od wprowadzenia ograniczenia handlu w niedziele. Po okresie przejściowym, od 1 stycznia 2020 roku, będą nim objęte już wszystkie niedziele w roku.

Wzrost niezadowolenia

Od samego początku wpływ regulacji badany jest pod różnym kątem. Według najnowszego sondażu, przygotowanego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, 51 proc. ankietowanych negatywnie oceniło ograniczenie handlu – to o 5 pkt proc. więcej niż w listopadowej edycji badań. Z kolei za całkowitym zakazem opowiedziało się 31 proc. respondentów, o 7 pkt proc. mniej niż jesienią.

Niedzielny zakaz był tematem jednej z dyskusji, jakie odbyły się w redakcji „Rzeczpospolitej" w ramach Spotkania Liderów Branży Nieruchomości.

– Takie wyniki badań mnie nie dziwią, bo wiele rzeczy wychodzi „w praniu" – stwierdziła Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz, członek zarządu i dyrektor w Polskiej Izbie Nieruchomości Komercyjnych. – Wygląda na to, że o ile wiele osób na początku uważało – zgodnie z takimi czy innymi przekonaniami – że zakaz handlu jest wskazany, o tyle w momencie, kiedy zetknęli się z praktyką, okazał się trudny i bolesny. Zarówno dla konsumentów, jak i przedsiębiorców: zarządców galerii i najemców – podkreśliła.

Dodała, że chociaż sondaży w ciągu roku obowiązywania ustawy było wiele, a wyniki nie zawsze były spójne – zależnie od próby – to trudno znaleźć badanie, w którym poparcie dla zakazu handlu byłoby znaczne.

– Wśród respondentów nastawionych negatywnie byli też pracownicy handlu, z myślą o których te przepisy teoretycznie były tworzone – dodała Hryniewiecka-Jachowicz.

Nie wszystkim spadły przychody

Według szacunków firmy JLL w Polsce mamy 14 mln mkw. nowoczesnej powierzchni handlowej, z czego 71 proc. przypada na 420 centrów handlowych. Jak według twardych danych niedzielny zakaz wpłynął na galerie? Wyliczenia przedstawił Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych.

– W okresie marzec–grudzień 2018 r. z kalendarza wypadło ponad 20 niedziel. Liczba klientów, którzy odwiedzili blisko 100 centrów znajdujących się w naszej bazie, zmniejszyła się o średnio 4 proc. wobec analogicznego okresu 2017 r. Ogólny spadek obrotów wyniósł 0,9 proc. – bo częściowo ruch przeniósł się na inne dni tygodnia – niemniej niewątpliwie negatywnym zjawiskiem jest brak stałych zwyżek obserwowanych przed wprowadzeniem ograniczeń handlu w niedziele – powiedział Knap. – Spadki przychodów są nierównomierne, uzależnione od kategorii działalności i wielkości placówek oraz intensywności działań marketingowych poszczególnych marek handlowych i tempa ich rozwoju. Cztery z ośmiu badanych przez nas kategorii zanotowały wzrost obrotów, pozostali spadek – dodał.

Co ciekawe, największy spadek, sięgający 15 proc., odnotowała kategoria „rozrywka". Nie jest więc tak, że centra handlowe w „zakazane" niedziele zmieniają się w centra spędzania wolnego czasu.

– Myślę, że to nie jest zaskoczenie. Z rozrywki w centrach korzysta się przy okazji zakupów, w weekendy. Kawy niewypitej w niedzielę nie kupimy na zapas – stwierdził Knap.

Dodał, że widać przyspieszenie rozwoju najemców w segmencie e-commerce. Zwłaszcza że rola handlu w sieci rośnie, a platformy zagraniczne, w tym gracze z Azji, zdobywają coraz więcej rynku.

Część graczy na ograniczeniu handlu w niedziele wyszła bardzo dobrze. Ręce zacierają na przykład dyskonty spożywcze – klienci kupują wyraźnie więcej w inne dni – czy stacje benzynowe.

Jak z ograniczeniem handlu w niedziele radzi sobie duży najemca galerii, jak sieć salonów obuwniczych Kazar Footwear?

– Przychody rok do roku nam urosły. Niedzielny zakaz ograniczył trochę potencjał wzrostu, ale dajemy sobie radę – powiedział Paweł Dziekoński, wiceprezes Kazar Footwear. – Jesteśmy firmą z polskim kapitałem, nie mamy zagranicznej matki, która wesprze nas finansowo. Postanowiliśmy rozwijać sieć zagraniczną, mamy sklep w Budapeszcie, w Pradze. Handlujemy tam siedem dni w tygodniu, marże uzyskujemy lepsze. Istotna część handlu przeniosła się do internetu – dodał.

Dla wielu najemców galerii spadek liczby klientów to spadek przychodów – czy wobec tego pojawiają się próby renegocjowania umów najmu z zarządcami galerii?

– Takie dyskusje się pojawiają, zwłaszcza w przypadku najemców, którzy najmocniej ucierpieli na zmianach, jak gastronomia, kawiarnie. Podnoszone są kwestie stawek czynszów. Warto jednak pamiętać, że nawet po roku funkcjonowania ustawy nie wiemy, jak trend się zachowa. Co prawda liczba odwiedzin spadła, ale obroty ogółem lekko urosły – jeśli weźmiemy większą próbę galerii (takie dane przedstawił niedawno Retail Institute – red.). Nie w każdym obiekcie widzimy te same trendy – powiedziała Anna Wysocka, dyrektor działu wynajmu powierzchni handlowych w Polsce, JLL. – Na pewno nie można generalizować. Właściciele galerii zawsze indywidualnie patrzą, czy obroty najemcy spadły i w jakim stopniu. Zakaz handlu dotknął obie strony, wszystko jest więc kwestią negocjacji – podkreśliła.

Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz dodała, że wiele umów najmu w zakresie wyliczania czynszu opiera się na obrotach generowanych przez najemców.

Ostrożność inwestorów i deweloperów

Zakaz zakazem, tymczasem deweloperzy są cały czas aktywni, w galeriach pojawiają się nowe marki, także fundusze chętnie kupują nieruchomości handlowe – w zeszłym roku wartość inwestycji sięgnęła 2,5 mld euro.

– Rok to trochę za mało na oceny skutków pod tym kątem. Decyzje o wejściu na dany rynek czy zakupie nieruchomości zapadają znacznie dłużej, zwłaszcza przy transakcjach portfelowych. Rynek na wszelkie zmiany reaguje więc z pewnym opóźnieniem – podkreśliła Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz.

– Gros ubiegłorocznych transakcji zostało zamkniętych w I połowie roku. To były inwestycje rozpoczęte w 2017 r., a w poprzednich latach szczyt transakcji przypadał na końcówkę danego roku. Inwestorzy cały czas interesują się nieruchomościami handlowymi w Polsce, ale obserwują sytuację związaną z zakazem handlu – wtórowała Wysocka. – Co do aktywności deweloperów, w tym roku na rynek trafi 40 proc. mniej powierzchni niż w 2018 r. Oczywiście nie można tego jeden do jednego wiązać z zakazem handlu – podkreśliła.

Drugie Węgry?

Niedawno premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd przyjrzy się skutkom wprowadzenia ustawy, co rozbudziło nadzieje przynajmniej na utrzymanie przepisów w łagodnej wersji, obowiązującej w 2018 r. (dwie niedziele handlowe w tygodniu). Jednak minister pracy Elżbieta Rafalska szybko stonowała nastroje.

– Zakaz handlu nie jest konieczny, by osiągnąć cele, o jakie chodziło decydentom. Wystarczyłyby zmiany w kodeksie pracy regulujące pracę w niedziele, a nie zamykanie sklepów. Zwłaszcza że ustawa jest nieklarowna, jest ponad 30 wyłączeń, które powodują spory. Mamy już wyroki sądowe pozytywne dla przedsiębiorców – powiedział Knap. – Zakaz handlu w niedzielę na Węgrzech został zniesiony ze względu na negatywne skutki, jakie odczuły przede wszystkim małe i średnie sklepy poza galeriami, a także ze względu na rosnące niezadowolenie konsumenckie – dodał.

Według najnowszych szacunków Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ustawa nie przyczyniła się do wsparcia małych sklepów. Przeciwnie – ich obroty spadają. W samym 2018 r. zniknęło kilkanaście tysięcy sklepów. Zyskały za to dyskonty, dysponujące pieniędzmi na agresywny marketing.

– Na Węgrzech zakaz handlu został wprowadzony z podobnych względów społecznych, co potem w Polsce. Zniesienie zakazu też nastąpiło ze względów społecznych – olbrzymiego sprzeciwu. Moim zdaniem nasz rząd też się wycofa, bo ludzie – klienci – są przeciwni obecnym rozwiązaniom. Nie chodzi o to, że rząd nagle zniesie ustawę. Raczej zaproponuje coś innego. Interesy pracownicze, kwestię pracy w niedziele, można zagwarantować inaczej. W ten sposób można pogodzić interesy pracowników i interes handlowy i gospodarczy. Tu wcale nie musi być konfliktu – powiedział Dziekoński.

Anna Wysocka dodała, że rząd spodziewał się dużego społecznego poparcia dla zakazu handlu, a w 2018 r. trudno było odczuć w pełni działanie ustawy – bo sklepy były otwarte dwie niedziele w miesiącu, mieliśmy też dobrą pogodę, która nie sprzyjała spacerom po galeriach handlowych. Kiedy w 2019 r. została jedna niedziela handlowa, nastroje się pogorszyły. Trudno jednak przewidywać, czy niezadowolenie społeczne przełoży się na zmiany w przepisach.

– Ustawa generuje paradoksy. Jedna z sieci sklepów, której nazwy nie jestem uprawniona ujawniać, zmniejszyła zatrudnienie – dzięki temu spadły jej koszty – a jej obroty i zyski wzrosły. Chyba nie taka była intencja ustawodawcy – wskazała Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz.

Minął rok od wprowadzenia ograniczenia handlu w niedziele. Po okresie przejściowym, od 1 stycznia 2020 roku, będą nim objęte już wszystkie niedziele w roku.

Wzrost niezadowolenia

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu