W czwartek Ziobro w Radiu Plus oskarżył premiera Mateusza Morawieckiego o łatwowierność i uległość wobec brukselskich elit. „Pan premier dał wiarę kuluarowym zapewnieniom liderów państw UE i przedstawicieli establishmentu brukselskiego, że to rozporządzenie nie będzie w ten sposób interpretowane, w jaki wskazywali niektórzy eksperci i czego my się obawialiśmy". Wcześniej Ziobro przystawił premierowi lufę do skroni, grożąc, że jak ten nie zawetuje budżetu UE, Solidarna Polska utraci do niego zaufanie.

Nikt nie powinien jednak być zaskoczony obrotem spraw. Pod koniec września pisałem, że nowa umowa koalicyjna jest tylko zawieszeniem broni, a prezes PiS wcale nie zakończył wewnętrznego konfliktu. Ziobro na chwilę odpuścił, ale wrócił do wcześniejszej gry, bo wie, że Kaczyński nie ma możliwości zbudowania innej większości w Sejmie. I wie, że kiedyś musi dojść między nim a prezesem do starcia. Jak zauważył Wojciech Szacki z Polityki Insight, teza o niepodległości doskonale nadaje się na męczeńską legendę: Zjednoczona Prawica musiała się rozpaść, bo Morawiecki był gotów zmienić Polskę w niemiecką kolonię.

Ziobro musiał zaatakować, bo po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji grunt zaczął mu się osuwać spod nóg. To Kaczyńskiego obarczono odpowiedzialnością za zerwanie kompromisu aborcyjnego i przybliżenie oczekiwanego przez część Episkopatu całkowitego zakazu przerywania ciąży. Na dodatek lider PiS wezwał do obrony kościołów, mówiąc, że kto atakuje wiarę, podnosi rękę na polskość. Krok po kroku odcinał Ziobrze tlen.

Dlatego ten musiał zaatakować. Atak na Morawieckiego to atak na Kaczyńskiego, który wynik negocjacji premiera z unijnymi przywódcami z lipca nazwał sukcesem.

Ale w ten sposób Ziobro utrudnia rządowi prowadzenie negocjacji nad ostatecznym kształtem unijnego budżetu. Jeśli Morawiecki lub Kaczyński grożą wetem – wiadomo, że jest to sygnał do wewnątrz, ale też element nacisku na partnerów w UE. Próba licytacji – odstąpimy od weta, jeśli spełnicie warunki, które pozwolą nam wyjść z tej sytuacji z twarzą. Gdy jednak Ziobro twierdzi, że Morawiecki musi zawetować, to przypomina to wykręcanie rąk szefowi rządu i próbę storpedowania trwających negocjacji. To paradoks, że polityk, który jest twarzą zmian w sądownictwie, czyli praprzyczyny wszystkich kłopotów z Unią, chce dziś bronić polskiej suwerenności przed Brukselą.