Dziś już jednak wiemy, że kilka miesięcy przed ceremonią w Sztokholmie na nazwisko Peruwiańczyka została zarejestrowana spółka offshore na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, która pozwalała mu budować majątek z dala od dociekliwości fiskusa i żyjących w większości w nędzy rodaków.

Ujawniane od kilku dni tajne dokumenty panamskiej kancelarii adwokackiej Mossack Fonseca rysują taką właśnie dwoistość naszego świata. Z jednej strony oficjalna, budująca wersja – chciałoby się rzec – na użytek naiwnych i maluczkich, w której pisarze wierzą w to, co piszą, a reżyserzy w to, co filmują. Z drugiej – twarde realia, gdzie ważne są pieniądze, a przesłanie etyczne jest takim towarem marketingowym jak mit o niemieckiej jakości samochodów czy wyjątkowości francuskich perfum. Kto się nabierze, jego strata.

Nie jest zaskoczeniem, że z usług Mossack Fonseca korzystały gangi narkotykowe, biznesmeni omijający embargo na kontakty z Iranem, przywódcy Rosji i Chin czy nawet terrorystyczne ugrupowania, takie jak Hezbollah. Ale wiadomość, że klientem tej samej kancelarii był hiszpański reżyser Pedro Almodóvar, symbol odzyskanej po upadku Franco wolności, musi szokować. Że z jej usług korzystał ojciec Davida Camerona (i pośrednio sam premier), spadkobierca jednego z najwybitniejszych rodów brytyjskich. Że odnajdujemy tu kwiat świata sportu i kolekcjonerów sztuki.

A i to tylko wierzchołek góry lodowej. W biznesie tworzenia spółek offshore Mossack Fonseca była dopiero czwartą pod względem wielkości kancelarią. Zaś sposobów budowy nielegalnych fortun jest znacznie więcej: wystarczy spojrzeć na Brazylię, gdzie prezydent Lula da Silva, ikona i nadzieja biednych, okazał się skorumpowanym oszustem.

Bruksela zaproponowała w środę poddanie spółek offshore międzynarodowej kontroli. W świecie postępującej pustki duchowej, powszechnego konsumpcjonizmu i wszechobecnego marketingu trzeba jednak zmienić nie paragrafy, tylko wartości. Odpowiedzialny za walkę z działalnością Mossack Fonseca szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który jako premier Luksemburga przez 18 lat bronił tajnych kont bankowych w Wielkim Księstwie, z pewnością tego nie zrobi.