Opozycja jednak potrafi czasem pozytywnie zaskoczyć. Wybór prof. Tomasza Grodzkiego na marszałka Senatu to strzał w dziesiątkę. I to z kilku powodów. Mam wrażenie, że pierwszy raz od dawna Platformie udało się rozegrać PiS bronią, której Grzegorz Schetyna dotychczas używał głównie w polityce wewnątrzpartyjnej – polityczną intrygą. A przecież Prawo i Sprawiedliwość nie jest w tej materii zielone.

Zaczęło się od tego, że tuż po wyborach prof. Grodzki zaszokował opinię publiczną, ogłaszając wszem i wobec, że obóz rządzący próbuje go skorumpować (politycznie, ale zawsze) posadą ministra zdrowia. Przyznam, że od początku kompletnie nie dawałem temu wiary, bo akurat ta posada w rządzie PiS to misja wręcz samobójcza. Ale Grodzki to w końcu lekarz, do tego ceniony, może rzeczywiście pisowscy macherzy liczyli, że blichtr i prestiż stanowiska go skusi...

Ale to w zasadzie nieważne, czy to wszystko wyssane z palca czy nie. Mianowanie marszałkiem takiego niezłomnego senatora, który miał odmówić PiS, jest zaskakująco sensowne. Kij i marchewka. Spróbujcie przejść na stronę wroga, zniszczymy was – powtarzają, już nawet nie tylko między wierszami, baronowie Platformy. Nie dajcie się, odmówcie i naskarżcie mediom, a zostaniecie sowicie nagrodzeni – pokazuje wybór marszałka Senatu.

Do tego Tomasz Grodzki rzeczywiście zdaje się pasować na tę funkcję. Może trudno go uznać za młodą nadzieję polskiej polityki, tyle że to przecież Senat, izba refleksji. Jasne, że przewodzić mu powinien polityk w wieku co najmniej przedemerytalnym. A że w Platforma raczej nie może narzekać na nadmiar ciekawych młodych polityków, to elokwentny, dystyngowany profesor medycyny rzeczywiście wydaje się dobrym pomysłem, by choć odrobinę odświeżyć partyjną reprezentację w mediach.

A z wizerunkowego punktu widzenia najważniejsze jest, że to nie kolejny odgrzewany kotlet, znowu ograna już dawno twarz, jak odhibernowany i nagle pchający się do mediów drzwiami i oknami Radek Sikorski (a może już Radosław?). Bo przaśny antypisizm w starym, dobrym stylu czasów Donalda Tuska to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje teraz opozycja. Spokojny i poważny marszałek Grodzki to nowa, ciekawa oferta dla bardziej wymagających wyborców środka.