Pożar, który wybuchł 8 listopada w północnym hrabstwie Butte, uznano za najtragiczniejszy w historii stanu Kalifornia.

Pożar ogarnął teren o powierzchni 45 tys. hektarów. Najbardziej ucierpiało 26-tysięczne miasteczko Paradise u stóp Sierra Nevada. Jego centrum przestało istnieć.

Władze Kalifornii poinformowały, że obecny bilans ofiar to co najmniej 70 osób. Obecnie służby przeszukują spalone budynki. Trwają poszukiwania ponad 1000 zaginionych osób.

Dziś do Kalifornii przyjedzie prezydent Donald Trump.

Dotychczas najwięcej ofiar pojedynczego pożaru w Kalifornii zanotowano w 1933 roku, gdy w pożarze w Los Angeles zginęło 29 osób.