Z części raportu Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu, który wyciekł do mediów wynika, że katastrofę helikoptera Sikorsky S-76B pod Calabasas, którym leciał między innymi legendarny koszykarz Kobe Bryant oraz jego córka, spowodował błąd pilota. Mężczyzna najprawdopodobniej źle ocenił wysokość, na której znajdowała się maszyna. Poza sportowcem i jego córką w tragicznym wypadku zginęło także siedem innych osób.
Raport, o którym mowa liczy ponad tysiąc stron. Według niego pilot Ara Zobayan na 45 minut przed startem zapewniał w wiadomości tekstowej, że warunki pogodowe są dobre.
Helikopter wystartował z lotniska im. Johna Wayne'a w hrabstwie Orange 26 stycznia bieżącego roku po godzinie 9.00 czasu miejscowego. Gdy warunki pogodowe miały się pogorszyć, pilot przekazał informację, że będzie wzlatywał nad chmury. Podał wówczas wysokość około 1200 metrów. Wkrótce później helikopter zaczął jednak tracić wysokość, a pilot przestał porozumiewać się z kontrolą lotów. Choć firma, która była właścicielem maszyny starała się go namierzyć przy użyciu nadajnika GPS, znaleziono jedynie wrak.
Specjaliści oceniają, że katastrofa mogła być spowodowana błędem pilota, który przez trudne warunki pogodowe źle ocenił wysokość, na jakiej znajdowała się maszyna. Mimo że ostateczna opinia zostanie wydana, gdy opublikowana zostanie pełna wersja raportu, wiadomo już, że 50-letni pilot był trzeźwy w chwili katastrofy oraz, że silnik helikoptera był sprawny.
Do katastrofy śmigłowca, na którego pokładzie znajdował się legendarny zawodnik NBA Kobe Bryant, jego 13-letnia córka oraz siedem innych osób doszło 26 stycznia czasu miejscowego. Podczas lotu nad Calabasas w maszynie wybuchł pożar i helikopter runął na ziemię. Nikt nie ocalał.