Rzeczpospolita: Polska policja w całym kraju zarekwirowała już 40 tys. komputerów w związku z łamaniem praw autorskich. Kiedy ściąganie muzyki i filmów naraża nas na konflikt z prawem?
Prof. Jan Błeszyński: Autor i jego następcy prawni mają monopol na rozpowszechnianie utworów, więc karane jest udostępnianie utworów bez ich zgody. Jednak ustawa zezwala na nieodpłatne korzystanie z rozpowszechnionych wcześniej utworów – z tym że jedynie dla „własnego użytku osobistego". To sformułowanie drażni filologów, ale upraszczając, własny użytek osobisty to użytek przez samego korzystającego albo w bardzo wąsko ujętym gronie osób bezpośrednio z nim związanych.
Czy ściągniętą w ramach własnego użytku osobistego piosenkę możemy puścić, dajmy na to, na posiedzeniu niezarobkowego stowarzyszenia, w którym działamy?
Nie, to nie będzie już dozwolony użytek, bo tu chodzi o więzi osobiste. Ale możemy taki utwór zagrać na przykład na imprezie, którą urządzamy dla rodziny i znajomych.
A co to znaczy, że utwory te muszą być wcześniej rozpowszechnione?